Piotr Schmidt ze swoimi wirtuozami, a do tego Leszek Możdżer i niesamowita akustyka katowickiego NOSPR. Mieliśmy przyjemność być uczestnikami tego spektakularnego święta jazzowego, które to wciskało w fotel, to zmuszało do podrygiwania nogą, zakończonego owacjami na stojąco. Piotr Schmidt International, Leszek Możdżer i Mino Cinelu to muzycy, którzy znają swoje rzemiosło i bezlitośnie przypomnieli nam o potędze dźwięku.
Rozpoczęli delikatnie, dźwiękami trąbki zaledwie pieszczącej ucho, z subtelnym akompaniamentem fortepianu, by stopniowo przechodzić w prawdziwą eksplozję dźwięków. To było jakby szaleństwo kontroli, harmonia chaosu.
Podczas koncertu muzycy zaprezentowali m.in. materiał z „Hearsay” – szesnastego albumu trębacza jazzowego Piotra Schmidta oraz „Komeda Unknown 1967” – autorskiego projekt wybitnego trębacza z 2022 r.
Ich improwizacje była niczym mistyczna podróż przez dźwięki. Nuty układały się w abstrakcyjne kształty, tworząc malownicze pejzaże dźwiękowe. Muzyka składu tego wieczoru była to żegluga bez mapy przez muzyczną przestrzeń, podczas której nieważne, gdzie płyniesz, ważne JAK płyniesz.
Podczas tego koncertu nie było granic gatunkowych. Jazz łączył się z elementami muzyki etnicznej, rocka, a nawet elektroniki. To było jakby wielopłaszczyznowe przeplatanie się różnych stylów, które brzmiały jak pochodzące z innej galaktyki dźwięki. Przenikaliśmy przez różne światy muzyczne, nieustannie zaskakiwani kolejnymi nagłymi zwrotami. To był moment, w którym wszelkie ograniczenia zostawiliśmy za sobą, a jedynym punktem odniesienia było zanurzenie się w tej muzyce.
Piotr Schmidt, jak na prawdziwego lidera przystało, dał „się wygrać” każdemu z członków swojego teamu, w skład którego wchodzą naprawdę wspaniali muzycy, każdy z bogatym dorobkiem solowym i udziałem w nietuzinkowych projektach artystycznych.
Grzech Piotrowski, Paweł Tomaszewski, David Dorużka, Michał Barański i Sebastian Kuchczyński i Mino Cinelu, który specjalnie na katowicki koncert przyleciał z Nowego jorku, dali takie solówki, że chyba nikt nie będzie miał już nigdy wątpliwości, że są muzykami najwyższych lotów.
Leszek Możdżer, wybitny pianista jazzowy, wirtuoz, był jak szaman, który przywołał z duszy swojego fortepianu niesamowite dźwięki. Usiadł, musnął klawisze i… wystarczyło. Sala oniemiała. Mino Cinelu, bębniarz i perkusjonista z niebywałą precyzją, wprowadzał rytm, który pobudzał serca wszystkich obecnych.
Katowicki koncert Piotr Schmidt International feat. Leszek Możdżer & Mino Cinelu to dowód na to, że jazz nie jest martwym gatunkiem muzycznym. To rewolucyjny dźwięk, który nie może być okiełznany, pokonywany przez trendy czy gusty publiczności. To coś więcej niż tylko muzyka – to forma ekspresji, która pozwala artystom na swobodę twórczą i wyrażanie swojej duszy w najczystszym kształcie.
Gdy koncert dobiegł końca, uwierzyłem, że magia wciąż istnieje w świecie muzycznym. Cały skład muzyków zapewnił nam wybuchową mieszankę dźwięków, której nie da się opisać słowami. To był koncert, który będzie się długo pamiętać.
aKa
Zdjęcia: Piotr Schmidt