I oto jesteście rodzicami. Gratulacje! Przed Wami leży małe, cieplutkie zawiniątko, do którego wyrywają się wasze dłonie. Ale gdzieś z tyłu głowy pojawia się głos „czy aby na pewno ciągłe czułości nie rozpieszczą mojego dziecka, czy go nie zepsują?” Wątpliwości dość często podsycane są opinią rodziny: dziecko musi znać swoje miejsce, nie pozwól wejść sobie na głowę, małe dzieci płaczą, wiec pozwól mu się wypłakać… Słyszeliście takie komentarze?
Uwierz intuicji!
Jean Liedloff w swojej książce „W głębi kontinuum” uczy rodziców jak na nowo odkryć pokłady swojej intuicji i nauczyć się z niej korzystać. Na przykładzie Indian pokazuje proste i uniwersalne rozwiązania, które z łatwością można zaadaptować do realiów naszej cywilizacji. Autorka podkreśla jak ważną rolę dla prawidłowego rozwoju dziecka ma bliskość rodzica, zarówno ta fizyczna jak i duchowa. Namawia do ciągłego wspólnego przebywania: noszenia, tulenia, wspólnego spania, pracowania, twierdząc że wspólnie spędzone chwile są nieocenionym kapitałem na przyszłość. Książka Liedloff została przetłumaczona na wiele języków, od pewnego czasu jest dostępna także po polsku i coraz bardziej polecana szczególnie przez entuzjastów Rodzicielstwa Bliskości.
Położna Ania podkreśla: „To pozycja, którą polecam każdej parze spodziewającej się dziecka. Gdy ktoś pyta mnie co praktycznego można dać w prezencie oczekującej mamie zawsze polecam książkę „W głębi kontinuum” najlepiej w zestawie z elastyczną chustą Polekont do noszenia dziecka.”
To właśnie na fali popularności idei kontinuum w latach 70siątych wróciły do łask wszelkie metody noszenia dzieci: chusty i nosidełka. Dzieci z plemienia Yequana, w którym autorka spędziła sporo czasu, są noszone przez opiekunów do czasu, aż zaczną przemieszczać się samodzielnie. Wyrastają na radosnych i zadowolonych ze swojego życia dorosłych. Liedloff podkreśla, że kultura zachodu stłumiła w rodzicach intuicję, mądrość ukrytą wewnątrz każdego z nas. Jej książka to dość przewrotna zachęta do odrzucenia złotych rad z podręczników i zaufanie własnej intuicji!
Mamo gdzie jesteś?
Potrzeba bliskości to jedna z najbardziej podstawowych potrzeb małego dziecka. Nie wystarczy, aby dziecko było nakarmione, przewinięte i odpowiednio ogrzane. Tą różnicę pięknie podkreślają rodzice adopcyjni opowiadając jak zmieniają się ich dzieci: wyraz twarzy, oczu, poprawia się cera, pojawia się śmiały, spontaniczny, szczery uśmiech. Mówią, że to witamina M – Miłość. To najlepszy dowód na potrzebę bliskości, która zaspokaja potrzebę bezpieczeństwa, buduje poczucie własnej wartości dziecka, wspiera prawidłowy rozwój emocjonalny i fizyczny.
Dzieci szybko rosną!
Dziś przed Tobą leży mała kuleczka, która jest od Ciebie zależna w 100%. Jutro będzie Cię przewyższać o głowę i chodzić własnymi ścieżkami. Czas niemowlęctwa to właśnie moment na fizyczną, nieograniczoną bliskość, który mija nadspodziewanie szybko. Naprawdę nie musisz się martwić, że do osiemnastych urodzin dziecko nie zejdzie Ci z rąk, nie pozwoli wyjść z mężem do kina albo spędzić romantycznego weekendu.
Rodzicielstwo bliskości nie jest niczym nowym, nie jest odkryciem naukowym czy rewolucyjną teorią wychowawczą. Wręcz przeciwnie. To zagłębienie się w siebie i odkrycie naturalnych predyspozycji do bycia rodzicem.