Żyjemy w zatłoczonych miastach, robimy zakupy w dużych sklepach pełnych ludzi. Prywatności brakuje nam właściwie od przedszkola, bo wciąż spędzamy czas w grupie, w grupie spożywamy posiłki, odpoczywamy, bawimy się, itp. Wiele osób uważa, że we własnym domu możemy wreszcie sobie maniery odpuścić i robić, co nam się żywnie podoba. Czy na pewno? Tak, ale tylko wtedy, gdy mieszkamy z rybką-welonką lub żółwiem.
Zadbajmy o zachowanie prywatności podczas czynności i zachowań intymnych. Drzwi do łazienki i WC powinny być szczelne, ze sprawną klamką i jeśli oszklone, to tylko do pewnej wysokości. Tzw. harmonijka zupełnie nie wchodzi w grę. Ale nie instalujmy drzwi pełnych. Światło jest sygnałem czyjejś tam obecności. Trudna bywa sprawa zamków lub jakiegokolwiek zamknięcia drzwi do WC czy łazienki. Ideałem jest sytuacja, gdy nie mają zamków ani przysłowiowych haczyków, sygnałem jest tylko zapalone światło, a domownicy czują się bezpieczni, bo wiedzą, że nikt nie wejdzie podczas ich obecności.
Nawet w mocno zagęszczonym mieszkaniu starajmy się wyodrębnić miejsce dla każdego domownika, choćby malutką szafkę, regał, kontener na swoje rzeczy. Najpierw to są zabawki, potem książki, notatki, pamiątki i listy, płyty. Bardzo silnie narusza naszą prywatność „pożyczanie” odzieży przez innych członków rodziny. Jeśli mamy taki zwyczaj – róbmy to wyłącznie po uzgodnieniu z właścicielem ciuszków. Z brakiem zgody nie dyskutujmy nawet.
Szkolny plecak, torebka, teczka, zapisy w telefonie komórkowym to także element naszego intymnego świata. Nie naruszajmy go bez potrzeby i zgody właściciela. Co prawda, listów papierowych dostajemy coraz mniej, ale nadal stosujmy zasadę nieotwierania koperty nie zaadresowanej do nas. Nawet, jeśli to rachunek za telefon lub list od wujka.