Na światowym, rynku od jakiegoś czasu panuje moda na ekologię. I tak w Paryżu, Nowym Jorku, czy Mediolanie projektanci i producenci odzieży już dawno dostrzegli potrzebę produkowania ubrań oznaczonych metką „organic cotton”, za to na rodzimym rynku wciąż mamy do czynienia z gorączką tanich, nie zawsze jakościowych zakupów (kryterium: cena) albo z drugiej strony, z absolutnym zapotrzebowaniem na ekskluzywne, markowe artykuły z najwyższej półki – nie zawsze pierwszej potrzeby, nie zawsze w dobrym guście, ale z odpowiednią metką (kryterium: jakość).
Markowe elementy garderoby od zawsze określały status materialny konsumentów, bo to do nich, dobrze rozpoznanych i zdefiniowanych przez producentów i dyrektorów marketingu miały trafić określone produkty. Socjologia wygenerowała/wyprodukowała kolejny termin: „symbolizm statusu”…
„Moda-przemysł” od zawsze z kimś flitrtowała, kiedyś ze sztuką (np. w dziełach Elsy Schiapparelli), dziś flirtuje z ekologią. Na czym polega ten flirt? Czy moda jako przemysł nie kłóci się już na wstępie z wszystkim, co zdrowe, nieagresywne, niepretensjonalne i naturalne?
Żeby odpowiedzieć na te pytania należałoby przyjrzeć się samej historii bawełny i uświadomić sobie, że ten ekologiczny styl patrzenia sięga do korzeni cywilizacji. W imperatywie ekologicznego sposobu patrzenia słychać atawistyczne wezwanie – powrotu do korzeni, powrotu do natury.
Zrezygnujmy więc ze słowa „przemysł” w odniesieniu do ekologii, czy ekologicznej mody. Wracamy do czasów kiedy człowiek był jedynym wytwórcą, rzemieślnikiem, długo zanim pojawiły się fabryki, banki, maszyny włókiennicze i krosna tkackie. Tak jakbyśmy obejrzeli pierwszą godzinę „Odysei kosmicznej” S. Kubricka.
Produkty wykonane z bawełny organicznej wcale nie muszą być o wiele droższe od z tych wyprodukowanych z tej konwencjonalnej. W końcu chodzi tu o nasze zdrowie, zdrowie naszych dzieci, a także zdrowie ludzi pracujących przy uprawie bawełny. To właśnie w Peru, tej niezwykłej krainie Inków, kraju górzystym, pełnym fascynujących historii, tajemniczym świecie Machu Picchu, od pokoleń hodowana jest w tradycyjny sposób bawełna organiczna PIMA, jedna z najbardziej ekskluzywnych odmian na świecie.
Skąd pochodzi kwiat bawełny?
Podobno Egipcjanie znali bawełnę już 12 tys. lat p.n.e., a ślady włókien bawełnianych z ok. 7 000 p.n.e. znaleziono w Meksyku. Badania archeologiczne dowodzą, że bawełnę uprawiano w Ameryce Południowej i Indiach kilka tysięcy lat temu. Wzmianka o niej w literaturze pochodzi sprzed ponad 3 tysięcy lat (Rygweda). Tysiąc lat później znał już indyjską bawełnę grecki historyk Herodot. Pod koniec XVI w. p.n.e. bawełna była uprawiana w cieplejszych regionach obu Ameryk, Afryki i Eurazji.
Peru
Jeszcze 500 lat temu Peru stanowiło centrum bogatego i potężnego imperium Inków. Dobrze zorganizowane, bogate w złoto i srebro, rozciągało się na północy po Ekwador, a na południu sięgało aż do granic obecnego Chile.
W kraju tym żyje dziś około 50 plemion indiańskich, a w regionach wiejskich ludność utrzymuje się z uprawy małych skrawków ziemi. W peruwiańskich miastach żywność i ubrania sprzedaje się na targach, które swym kolorytem i oryginalnością zachwycają turystów, lecz mieszkańcom przynoszą skąpe dochody. Dlaczego tak się dzieje?
Pima
Produkty wykonane z PIMY mogą przetrwać nawet do 50% dłużej niż tkaniny wykonane z innych rodzajów bawełny.
Nazwa bawełny PIMA pochodzi od plemienia indiańskiego PIMA, którego mieszkańcy uprawiali tę niezwykle trwałą i chłonną mieszankę bawełny. Z języka łacińskiego Gossypium barbadense, znana jest przede wszystkim ze swojej długowłóknistości, a także żółtych kwiatów i czarnych nasion. Ta wieloletnia tropikalna roślina dla swojego pełnego rozkwitu potrzebuje dużo słońca, częstych opadów i wilgotności. Dzięki takim warunkom tworzą się niezwykle długie i jedwabiste włókna. Uprawa tej formy bawełny stała się szczególnie popularna na początku XX wieku. Długość jej włókien sprawiła, że stała się bardzo pożądana dla produkcji ze względu na miękkość i gęstość tkanin, które z niej powstają. Bawełna Pima ma zastosowanie przede wszystkim w produkcji odzieży, a także ręczników, pościeli. Swetry wykonane z bawełny Pima są również bardzo popularne za sprawą lekkości w noszeniu, przy równoczesnym zapewnieniu doskonałego ciepła. Kolejną z zalet bawełny Pima jest wytrzymałość materiałów wyprodukowanych z tego rodzaju surowca, ze względu na ich grubość wysokie sploty przędzy z ich powstające.
Organiczna czyli jaka?
Mało kto wie, że w procesie uprawy konwencjonalnej bawełny zużywa się 25% wszystkich środków owadobójczych na świecie i 16% pestycydów, przy czym bawełna zajmuje tylko 2,5% światowej powierzchni uprawnej. Szkodliwe substancje wykorzystywane w produkcji bawełny konwencjonalnej absorbowane są nie tylko przez rośliny, ale także powietrze, glebę, wody powierzchniowe i gruntowe, powodując zachwianie w całym ekosystemie.
„Ethical fashion” a „cheap fashion”
Z danych BBC wynika, że każdego roku z powodu pracy przy uprawie bawełny umiera około 20 tysięcy ludzi. Ofiary to zwykle źle opłacani i pracujący bez koniecznych ochraniaczy robotnicy, którzy śmiertelnie zatruwają się pestycydami. Aby zebraną bawełnę zamienić w podkoszulek potrzeba całej serii procesów takich jak mycie, wybielanie, farbowanie i drukowanie. W tym celu używa się aż 8 tysięcy różnych chemikaliów, w tym bardzo toksycznych barwników, chlorowych wybielaczy, silnie trującego formaldehydu i różnych parafin, które ułatwiają tkanie. Ciemne oblicze przemysłu odzieżowego to jednak nie tylko niewolnicza praca najbiedniejszych tego świata. To także lawinowo rosnące góry odzieżowych śmieci i olbrzymi problem środowiskowy.
Aby bawełna organiczna zasłużyła na miano ekologicznej powinna być pofarbowana przy pomocy naturalnych barwników. Okazuje się, że i to nie jest bardzo skomplikowane. Wystarczy wrócić do zwyczajów panujących 5000 lat temu, kiedy nie znano pestycydów.
Włókno bawełny PIMA występuje tylko w kolorach, jakie stworzyła sama natura, a więc od naturalnego beżu po jasne odcienie brązu i zieleni, dzięki czemu otrzymuje się kolorowe włókno bez konieczności stosowania jakichkolwiek barwników.
Bawełna organiczna PIMA w przemyśle dziecięcym
Skóra dziecka jest bardzo delikatna, podatna na alergię i podrażnienia. Ubrania z naturalnie kolorowej bawełny są czyste i stworzone do kontaktu z delikatną skórą.
Jeśli chodzi o kryterium ceny w kontekście zakupów, to nie powinna być ona najważniejszym czynnikiem, szczególnie w przypadku produktów wykonanych z bawełny, a skierowanych do naszych dzieci. Marka Mon Petit Bébé to firma, która kieruje się proekologicznymi postawami, stwarzając możliwość zakupu materiałów z bawełny organicznej PIMA uwzględniając optymalny stosunek ceny do jakości. Produkcja ubranek dziecięcych Mon Petit Bébé oparta jest całkowicie na bazie najwyższej jakości bawełny organicznej i jest poprzedzona szczegółowymi pracami projektowymi oraz analizą potrzeb rynku. Dla producenta ubranek równie istotna przy produkcji jest funkcjonalność produktów. Dlatego właśnie zdecydowali się na bawełnę organiczną PIMA sprowadzaną prosto z Peru. Dzięki długim włóknom bawełny ubranka są wyjątkowo miękkie, bardzo dobrze sprawdzają się w praniu i są o wiele bardziej wytrzymałe od produktów z bawełny konwencjonalnej. Obok tych ubranek trudno przejść obojętnie.
Znajdziesz je na stronie www.monpetitbebe.pl