Koral to szkielet wapienny koralowca. Nazwa pochodzi od łacińskiej nazwy organizmów morskich z podgromady Corrallium, zamieszkujących morza strefy ciepłej i gorącej. Korale szlachetne tworzą ławice na głębokości od 3 do 50 m, w wodzie czystej, ruchliwej i ciepłej (pow. 21 °C), w morzach przybrzeżnych lub w pobliżu wysp oceanicznych. Najliczniej występują w Morzu Śródziemnym, wzdłuż wybrzeży Algierii i Tunezji, Włoch, Korsyki, Sardynii, Sycylii, w Archipelagu Malajskim i na Samoa. Niestety, postępujące zanieczyszczenie i powolutku rosnąca temperatura wód ziemskich powodują obumieranie koralowców. Cieszmy się więc, póki mamy okazję korale nosić.
Koral dał także nazwę kolorowi – bladej, mlecznej, trochę łososiowej czerwieni. Bo takie też korale znano w Polsce długo, choć sznury korali w strojach ludowych są akurat z reguły krwisto czerwone. Teraz w modzie są korale właśnie takie, jak ze stroju krakowskiego czy góralskiego, a nawet jeszcze ciemniejsze – prawie wiśniowe. Pochodzą z rejonu Morza Śródziemnego i wyjazd na wakacyjny urlop do Grecji czy Hiszpanii może być świetną okazją do nabycia koralowej biżuterii w takich barwach. Głównym miejscem handlu jest Torre del Greco (okolice Neapolu, Włochy), gdzie obrabia się najwięcej korali wyłowionych na świecie.
Koral nie jest trudny do obróbki, choć nie wszystkie gałązki się do tego nadają i nie każdy kształt można uzyskać. Dlatego mamy do dyspozycji korale i naszyjniki o dużych, okrągłych lub owalnych elementach, a częściej kolczyki, oczka pierścionków i bransoletki z malutkich „koralików”. Od kilku lat modne są też korale „naturalne”, a więc z pozostawionymi śladami skały czy innych zanieczyszczeń. W stanie surowym kawałki korali są matowe, dopiero po wypolerowaniu i lakierowaniu nabierają połysku.
W wielu kulturach koral uważany był za talizman chroniący przed truciznami, duchami i „złym okiem”. Jeśli więc idziemy załatwić ważną sprawę, załóżmy pierścionek lub bransoletkę z korala. Nie zaszkodzi, a może odegna złe i nieprzyjemne wibracje.