Męskim Okiem: Koniec świata mody! Aniołkom Victoria’s Secret połamano skrzydła.

Nawet jeśli nie jest to koniec świata, to na pewno koniec pewnej epoki. Człowiek przyzwyczaja się, że coś jest niezmienne, jak ruch Ziemi wokół Słońca, a tu ciach! Przychodzi jakiś rewolucyjny innowator, burzy mu cały świat, światopogląd i mówi: od dzisiaj będzie à rebours. O co chodzi?

Aniołki lądują na bruku

Jak informuje serwis Nowy Marketing, Victoria’s Secret właśnie pozbyła się swoich równie kultowych Aniołków! Kultowa marka żegna seksowne top modelki – a przez lata na wybiegach chodziły dla niej m.in. Gisele Bündchen, Alessandra Ambrosio czy Heidi Klum – i stawia na kobiety słynące nie z perfekcyjnego wyglądu, ale ze swoich perfekcyjnych, niezwykłych osiągnięć.

Nowymi twarzami marki będzie siedem „kobiet sukcesu, które dzielą swoją pasję z pragnieniem wprowadzania pozytywnych zmian”:  Megan Rapinoe (amerykańska piłkarka i aktywistka dążąca do wyrównania płac), Priyanka Chopra Jonas (aktorka i przedsiębiorczyni), Valentina Sampaio (aktywistka LGBTQ+ i modelka), Adut Akech (modelka i uchodźczyni z południowego Sudanu), Amanda de Cadenet (brytyjska dziennikarka i propagatorka równości), Eileen Gu (profesjonalna narciarka) oraz Paloma Elsesser (modelka i promotorka ciałopozytywności).

O czym myślą faceci?

Skąd taka rewolucyjna decyzja? – Gdy świat się zmienia, my też musimy zareagować. Musimy przestać myśleć, czego pragną mężczyźni, a zacząć myśleć o tym, czego chcą kobiety – powiedział dyrektor bieliźnianej marki Martin Waters w rozmowie z „The New York Times”. Ciekawy argument. Ja zawsze myślałem, że Aniołki – płeć żeńska na wybiegu – mają na sobie bieliznę damską, ale może się myliłem. Ciekawe, że pan Martin – imię męskie jakby – wie, czego pragną mężczyźni, a w domyśle i z wypowiedzi wynika, że mężczyźni pragną wyłącznie widoku seksownej damskiej bielizny na seksownych kobietach.

Panowie, szybka piłka! O czym w tej chwili myślicie? Bo ja, słowo daję, pomimo że piszę o Aniołkach Victorii, to myślę o swoim Aniołku, który wcale nie jest teraz w bieliźnie, tylko w pracy, o wściekle afrykańskim upale, niezjedzonym obiedzie, niezapłaconych rachunkach i ciężkiej doli bezdomnych kotów.

Drogie Panie! Szukając dla siebie bielizny, albo śledząc transmisję z pokazu mody Victoria’s Secret, naprawdę myślicie w takim momencie o równości, ciałopozytywności i przedsiębiorczości?

victoria's secret

#bodypositive i #urawniłowka rulez

Przedstawiciele marki i media tłumaczą ową rewolucyjną zmianę górnolotnymi hasłami, do tego stopnia politycznie poprawnymi, że nikt nie ośmieli się zaprotestować, bo wyjdzie na chama, prostaka, a głównie na męską szowinistyczną świnię. No trudno, jestem, jaki jestem, ale mnie to nie pasuje! (o czym więcej poniżej).

Modelki, miały być rzekomo przede wszystkim seksownym obiektem pożądania (???), a „Aniołki z przytoczonymi skrzydłami i butami na wysokich obcasach były wyłącznie ucieleśnieniem męskich fantazji, a przy tym źródłem kobiecych kompleksów” (źródło: Nowy Marketing). Naprawdę???

Ruch #bodypositive mocno już namieszał w świecie mody. Pytanie tylko, gdzie jest granica tego szaleństwa, bo co innego konieczność społecznych zmian i potrzeba nowych wzorców (niekoniecznie opartych wyłącznie na  pięknie zewnętrznym), co innego ciałopozytywność, akceptacja siebie i innych, a co innego wciskanie kitu w biały dzień np. że tłuste jest piękne, lekceważenie nadwagi wynikającej z choroby czy zwykłego niechlujstwa, zmienianie przepisami i ustawkami, a wręcz narzucanie innym swoich kanonów piękna.

Nie bez wpływu na rewolucyjne zmiany – nie tylko w świecie mody – miał i ma ruch #metoo (przez który 2 lata temu wyleciał z pracy dyrektor ds. marketingu Victoria’s Secret).

Męska szowinistyczna świnia

Ja jestem (bywam?) dość buntowniczym osobnikiem, ale zarazem dość staroświeckim i lubię pewne „stałe”. Jak feta, to na Krecie, jak whisky to bez lodu, a jak seksowna bielizna, to na seksownej kobiecie. Słyszysz Rolls-Royce i „widzisz” niewyobrażalny luksus. Słyszysz Skoda i widzisz 5-osobową rodzinę plus pies w drodze na wakacje nad polskim morzem. Wystarczyło powiedzieć Victoria’s Secret i każdy człowiek na tej planecie od razu widział oczami duszy seksowną bieliznę i równie seksowne Aniołki. A teraz ktoś postanowił to zmienić, bo tak. To tak, jakby Volvo nagle zaczęło się pozycjonować jako rajdowy kabriolet dla hipsterów, a sieciówka pod złotymi łukami jako restauracja dla koneserów sztuki kulinarnej.

Nie zrozumcie mnie źle! Ja naprawdę nic nie mam przeciwko nowym twarzom marki (notabene, dziwnie to brzmi „twarz marki bieliźnianej”, no ale nie ja to wymyśliłem)! Kto mnie zna, ten wie, że inteligencję i wartościowe dokonania cenię bardziej niż walory zewnętrzne i dobry słodki deser razem wzięte! Ale zdecydowanie, od kołyski, mam przeciwko i to wiele, przeciwko odgórnemu narzucaniu wszystkim jedynej słusznej drogi. Przeciwko tej całej politycznej poprawności, kołchozowej urawniłowce, bez względu na to, czego dotyczy – polityki, religii, piłki nożnej, preferencji seksualnych, amerykańskich seriali, czy mody.

Jeden woli zobaczyć w bieliźnie seksownego Aniołka, inny panią profesor biologii molekularnej, a jeszcze inny mistrza świata w kulturystyce. Ma prawo! Na tym polega, moim skromnym zdaniem, wolność i równość, a nie na tym, że modelki (modelka też człowiek!!!) wymienia się jak towar na wystawie kiepsko prosperującego sklepu i wmawia innym, że od dziś tam ma być, bo tak jest OK. Nie, moi drodzy, to nie jest OK.

Bo, jak mawiał pewien mój przyjaciel: jeden woli białą kapustę, a drugi czerwoną. I ma prawo mieć prawo wyboru.

Andrzej

Zobacz również: marka Victoria’s Secret na ModaiJa | wszystkie felietony z cyklu Męskim Okiem

victoria's secret

Scroll to Top
Scroll to Top