Choinkę stroimy na różne sposoby. Mogą to być ozdoby z papieru, tkanin, słomy, naturalnych owoców… Ale najpiękniejsza jest choinka ubrana w szklane, lśniące kule, czyli bombki. Są delikatne, leciutkie, a blask, jaki roztaczają nie ma sobie równych. Na ich urok wpływa z pewnością to, że są tak kruche. W marketach możemy kupić różne ozdoby pod tą nazwą, ale czyż plastikowe lub niciane toporne kulki mogą się równać ze szklanymi cackami?
Legenda mówi, że szklane wydmuszki wyprodukował w hucie w Lauscha Hans Greiner, gdyż nie stać go było na typowe wówczas dekoracje, czyli wspomniane orzechy, jabłka czy cukierki. Ale jego szklane bombki szybko wyparły tradycyjne ozdoby. Z czasem przybyło producentów i ustalił się kanon bombki – idealnie okrągłej kuli, malowanej ręcznie i ozdabianej brokatem. Na urok bombki wpływało i to, że była srebrzona od wewnątrz, a na zewnątrz malowano tylko brokatowe wzory. Oczywiście, produkowano też inne kształty – grzybki, domki, auta, aniołki i mikołaje, różne zwierzęta. W Polsce pierwsze takie bombki pojawiły się w Małopolsce i nazywano je bańkami. Dość długo uchodziły za cudzoziemską nowinkę, wymysły bogatych. Ale to Polska stała się w II połowie XX wieku potentatem w ich produkcji i kupował je od nas cały świat.
Dawniej każdy element dekoracji choinki miał symboliczne znaczenie. Dziś możemy wybrać bombki i inne ozdoby – łańcuchy, sopelki, kokardy i lampki w dowolnym kolorze. Najpiękniejsze są jednak bombki czerwone, złote, srebrne i białe. Po prostu, z zielonym drzewkiem te kolory najlepiej się komponują i sprawiają, ze choinka jest wulkanem dobrej energii.
mwmedia