Kobiety dyktatorów

Trzy różne oblicza żon i kochanek największych zbrodniarzy XX wieku. Kobiety zniewolone i wyzwolone. Te, które zmieniły bieg historii, i te które same próbowały sięgnąć po najwyższą władzę.

Słysząc o „kobietach dyktatorów”, odruchowo myślimy o drugo-, a może wręcz trzecioplanowych postaciach. O wykorzystywanych, bezwolnych i pozbawionych głosu nieszczęśnicach, do których szaleńcy kształtujący dwudziestowieczny świat rościli sobie pełnię praw. Taka wizja nie zawsze okazuje się słuszna…

Przemoc i dominacja

Uderzająca jest już sama liczba kobiet, które dzieliły łoże z cieszącymi się najgorszą sławą dyktatorami ubiegłego stulecia. Niemal wszyscy z nich publicznie kreowali się na nieskazitelnych ojców narodu. Kiedy jednak znaleźli się za zamkniętymi drzwiami, dawali upust najdzikszym popędom. Wyrachowanie, przemoc i bezwzględność zbrodniarzy takich jak Mussolini czy Stalin nie ograniczały się do polityki. Podobnie traktowali dysydentów, opozycjonistów i… własne kochanki.

Pierwszą kobietą w życiu Mussoliniego była zgwałcona przez niego siedemnastoletnia sąsiadka imieniem Wirginia. Sam chwalił się po latach: Wziąłem ją na schodach. Rzuciłem w kącie, pod jakimiś drzwiami i posiadłem. Podniosła się zapłakana i upokorzona i przeklinała mnie przez łzy. Powiedziała, że odebrałem jej cześć. Równie brutalnie traktował Giulię, która odeszła dla niego od męża: bił ją, ranił nożem, a w końcu porzucił dla kolejnych podbojów. Wkrótce groźbą i szantażem zmusił do małżeństwa Rachelę Guidi. Kiedy jej matka odrzuciła oświadczyny, chwycił za rewolwer i postawił sprawę jasno: Jeśli Rachela mnie nie zechce, jedna kula będzie dla niej, reszta dla mnie. Wybór należy do pani. Także Stalin, na długo przed tym, zanim sięgnął po władzę w Rosji Radzieckiej, był zdecydowany brać siłą to, co w jego własnej opinii mu się należało. Związek ze swoją przyszłą żoną Nadieżdą Allilujewą zaczął od gwałtu dokonanego w wagonie kolejowym. Niczego nie robił sobie nawet z obecności ojca swojej ofiary, który usłyszał krzyki nie mającej nawet osiemnastu lat dziewczyny. Kiedy wpadł do wagonu, Nadia wyznała z płaczem, że Stalin właśnie ją zgwałcił.

Kobiety, które zmieniły bieg dziejów

Bezwzględność i dominacja nie mówią nam jednak wszystkiego o roli kobiet w życiu dyktatorów. Czy ci tego chcieli, czy nie, ich żonom i kochankom częstokroć zdarzało się grać pierwsze skrzypce historii, o czym Diane Ducret pisze w swojej fascynującej książce Kobiety dyktatorów. W 1921 roku małżeństwo Nadieżdy było już w głębokim kryzysie, gdy dalsza kariera, a może nawet życie jej męża stanęły pod znakiem zapytania. Nadia pracowała w sekretariacie Lenina, kiedy ten napisał swój tak zwany testament – list do Zjazdu partii, w którym określił Stalina mianem człowieka brutalnego i nielojalnego, stanowczo zakazując jego wyboru na kolejnego przywódcę bolszewików. Poniewierana przez męża, głęboko nieszczęśliwa dziewczyna mogła odmienić los Europy, po prostu nie mówiąc o niczym Stalinowi. Ostrzegła go jednak, dając przyszłemu dyktatorowi czas na przygotowanie kontrataku i zwarcie szyków. Nie mniejszą rolę w dojściu Mussoliniego do władzy odegrała jedna z jego kochanek – Margherita Sarfatti. Kiedy oszołomiony Benito dowiedział się o wybuchu rewolucji faszystowskiej, zamiast stanąć na czele ludu, postanowił… uciekać do Szwajcarii. Dopiero zapał starszej o kilka lat, bardziej doświadczonej Margherity uczynił z niego włoskiego Duce: Blondynka rzuca mu ponure spojrzenie. W tym momencie o ucieczce nie może być mowy. To wstyd chronić się za granicą, podczas gdy tutaj ludzie walczą w jego imieniu. Na tym jej rola się nie skończyła. Przez lata Margherita kreowała wizerunek Mussoliniego, spisała jego biografię, stworzyła na użytek społeczeństwa miraż obdarzonego nadludzką mocą wodza. Podobnych przykładów jest więcej, bo i żona Lenina Nadieżda Krupska była kobietą o stalowej woli. Kiedy młody Włodzimierz wciąż był mało znaną postacią, ona była gotowa przebyć tysiące kilometrów, byle tylko dołączyć na Syberii do przyszłego wodza rewolucji i wziąć z nim ślub. Kto wie, czy bez takiej osoby u boku Lenin kiedykolwiek stanąłby na czele bolszewików.

Droga do szaleństwa

Każda ze wspomnianych kobiet srogo się zawiodła, jeśli oczekiwała jakiejkolwiek wdzięczności ze strony swojego męża lub kochanka. Kiedy Stalin doszedł dzięki swojej żonie do władzy, wcale nie obsypał jej kwiatami i zaszczytami. Wręcz przeciwnie: ze zdwojoną siłą począł gnębić ją psychicznie i uprzykrzać jej każdą chwilę życia. Mussolini, potężniejszy niż kiedykolwiek dzięki staraniom obrotnej i wpływowej Margherity, otwarcie z niej szydził: Pod samym jej nosem posiadłem inne kobiety. Właśnie tam, czemu by nie? Przecież były na miejscu. Zobaczyła mnie kiedyś w wiadomej sytuacji z którąś z nich i jedyną reakcją, na jaką się zdobyła, było ciśnięcie garścią żwiru w drzwi balkonowe. Kiedy tylko dawna namiętność się wypaliła, a dziennikarskie talenty kochanki nie były mu już potrzebne, włoski przywódca po prostu się jej pozbył. Bez słowa wyrzucił ją z pracy, pozbawił wpływów i zmusił do emigracji.

Każda z podobnych jej kobiet mogła się spodziewać tego samego – niezależnie, czy wiązała się ze Stalinem, Leninem, Mussolinim czy Mao Zedongiem. Ten ostatni szczególnie mało robił sobie z życia swych żon i kochanek. Uwodził je romantycznymi listami, zniewalał charyzmą, a następnie porzucał, gdy traciły dla niego wartość. Pierwszą żonę, Kaihui, pozostawił na pastwę walczących z nim nacjonalistów. Drugą, Zizhen, porzucił bez namysłu, kiedy została ranna, służąc jako pielęgniarka na froncie. Nawet nie odwiedził jej w szpitalu, stwierdzając krótko, że jest zbyt zmęczony. Trzecią, Jiang Qing – najambitniejszą i mającą niebagatelny udział w organizacji chińskiej rewolucji kulturalnej – zdradzał niemalże każdej nocy z tabunami starannie dobieranych kurtyzan.

Mimo swej pogardy i bezwzględności dyktatorzy działali na wiążące się z nimi kobiety niczym najpotężniejszy magnes – często w zupełnie niewytłumaczalny czy wręcz pozbawiony jakiegokolwiek sensu sposób. Kaihui doskonale wiedziała, że jej mąż znalazł już sobie kolejną żonę i nie zamierza nigdy do niej wracać. Mimo to wolała zginąć, niż go zdradzić. Wystarczyło, by publicznie wyrzekła się wodza chińskich komunistów, a nacjonaliści puściliby ją wolno. Odmówiła, za co spotkał ją wyrok śmierci: Kaihui nigdy nie zgadzała się, by jej dyktowano, co ma robić. Ów szantaż nie był godzien jej wielkiej miłości, istniejącej już tylko w marzeniach. Na równie wielkie poświęcenie zdecydowała się najbardziej znana kochanka Mussoliniego, Clara Petacci. Włoski Duce zdradzał ją nawet z jej własną, niepełnoletnią siostrą (cytowany przez Diane Ducret szofer dyktatora wspominał: Kiedy Clara czuła się niedysponowana, Miriam umilała nocne godziny Mussoliniego). Mimo to Clara wytrwała u jego boku do śmierci. Kiedy razem stanęli przed plutonem egzekucyjnym, wyszeptała: Jesteś zadowolony, że zostałam z tobą do końca?

Jednym wyjściem była bezgraniczna wierność. Drugim: szaleństwo lub śmierć. Wzgardzona przez Mao Zedonga Zizhen uciekła do Związku Radzieckiego, popadając w coraz głębszą depresję. Resztę życia spędziła w szpitalach psychiatrycznych. Żona Stalina Nadieżda Allilujewa wybrała samobójstwo. Nie mogła już wytrzymać terroru psychicznego i życia z potworem odpowiedzialnym za śmierć milionów ludzi. Powiesiła się niedługo po tym, jak radziecki dyktator wykrzyczał, że być może jest… jego własną córką. Mniej więcej rok przed jej narodzinami Stalin miał kilkumiesięczny romans z jej matką.

Żądza władzy

Była jeszcze trzecia droga: niektóre kobiety dyktatorów, zamiast się podporządkowywać lub uciekać, próbowały chwycić byka za rogi. Jeśli były najbliższymi towarzyszkami władcy absolutnego, dlaczego same nie miałyby przejąć sterów – u jego boku lub po jego trupie. Jiang Qing była o krok od zagarnięcia schedy po Mao Zedongu, ale przegrała w rywalizacji z mającym lepsze koneksje Dengiem Xiaopingiem. Skazano ją na dożywotnie więzienie między innymi za represje, które objęły ponad 200 000 osób. Odczytywanie aktu oskarżenia trwało trzy godziny – wielu zarzutów wobec krwiożerczej i chorobliwie ambitnej wdowy po dyktatorze nie trzeba było nawet fabrykować. Po prostu były prawdziwe. Także Elena Ceauşescu, żona przywódcy komunistycznej Rumunii, dała się opanować bezgranicznej żądzy władzy i zaszczytów. Chociaż słabo posługiwała się gramatyką i nie posiadała niemal żadnego wykształcenia, w latach 80. przejęła od męża część władzy i otoczyła się iście stalinowskim kultem jako Matka Narodu, Wzorowa Kobieta, Bohater Ojczyzny i Najwybitniejszy Naukowiec (na tym ostatnim punkcie miała prawdziwą obsesję – do końca życia zebrała 74 tytuły naukowe, zarówno w kraju, jak i za granicą!). Podobnie jak Clara Petacci dokonała żywota przed plutonem egzekucyjnym, u boku swojego dyktatora.

Czy w takim razie historie kobiet dyktatorów to wyłącznie opowieści tragiczne? Jest jeden wyjątek potwierdzający, że czasem niewiedza stanowi największe błogosławieństwo. Ostatnia kochanka, a zarazem gosposia Stalina, Walentyna Istomina, spędziła z nim przeszło piętnaście lat. Nie miała żadnych wątpliwości ani wyrzutów sumienia. Z książki Diane Ducret dowiadujemy się, że była prostą kobietą, niemalże analfabetką. Do końca wierzyła, że Stalin to dobroduszny człowiek otoczony wyrachowanymi pomagierami. On nie był absolutnie niczemu winien. Za wszystkim stali ci jego podstępni dworacy…

Kamil Janicki

Tłumacz, historyk, publicysta,
redaktor naczelny „Ciekawostek historycznych”,
były redaktor naczelny portalu histmag.org.

Zobacz również: o książce Diane Ducret Kobiety dyktatorów

Scroll to Top
Scroll to Top