Joanna Zientarska

Joanna Zientarska: Moim zdaniem…

Na wielką galę wybrałabym kreację…
…często się zastanawiam jakby to było, gdyby można było zaszaleć, puścić wodze fantazji nie mając żadnych ograniczeń… Chyba każda kobieta marzy o tym, żeby choć raz rozsmakować się w modzie nie bacząc na rzeczywistość. Najważniejsze, żeby w tym co się nosi poczuć się sobą. Nie ma chyba nic gorszego niż świadomość, że ktoś nas przebrał w kogoś kim kompletnie nie chcemy być. Ubranie powinno podkreślać nasze atuty i sprawiać, że kobiecość rozkwita. Myślę, że czułabym się świetnie w prostej, czerwonej sukni od Valentino.

Na co dzień noszę…
T-shirty i jeansy, które są idealną bazą. To czy zaszaleję dodając kolorowe chusty lub biżuterię zdecydowanie zależy od stanu ducha. Niestety, zimą zwijam się jak żółw do skorupy i czasem zwyczajnie nie chce mi się eksperymentować. Za to latem kocham kolory, barwne falbany, styl boho. O tak, lato zmienia podejście do mody, bo zmienia postrzeganie świata. Słońce czyni cuda!

Słucham, czytam, oglądam…
Bardzo różnej muzyki. Bez dźwięków nie umiem żyć. To dzięki muzyce budujemy samopoczucie, potrafimy ubarwiać marzenia, latać w chmurach. Energetycznie potrzebuję ostrych brzmień jak Rage Against the Machine czy stare dobre Sex Pistols. Kocham reggae, muzykę pogody ducha, która nigdy nie zawodzi.

Ostatnio pasjami czytam Tiziano Terzaniego, jego styl, sposób patrzenia na ludzi, spokój i ciekawość świata. Mądry, ale nie przeintelektualizowany, przenosi mnie do Azji, którą tak bardzo kochał i o której wciąż marzę.

Oglądam – wstyd się przyznać – tylko filmy z happy endem… Niestety dlatego właśnie ominęło mnie przynajmniej kilka doskonałych dzieł, czego jednak nie żałuję. Potrzeba oderwania się od rzeczywistości, ucieczki od dramatów tego świata jest jednak silniejsza. Filmy, które dotykają rozpaczy, rozdarcia duszy czy cierpienia potrafią wprowadzić mnie w stan tak głębokiego smutku, że później dość długo nie potrafię się odnaleźć.

Nie znoszę…
Nie znoszę hipokryzji. Ludzie są tacy jacy są i najpiękniej jak niczego nie udają. Naginanie poglądów do własnego wizerunku zwyczajnie mnie przeraża.

Uwielbiam…
życie. Banał, ale to prawda. W końcu mamy tylko jedno. Choć czasem daje w kość to ma zapach, kolor i smak. Tak, życie samo w sobie jest ok.

Kobieta…
Trudno jest dziś być kobietą. Jakoś tak sobie to wymyśliłyśmy, żeby móc wszystko, więc teraz…robimy wszystko. Ma to swoje dobre strony, możemy rozwijać skrzydła, jeździć samochodem, realizować marzenia. Czasem jednak tęsknię za romantyczną stroną bycia kobietą, co trochę umknęło w tym naszym pędzie. Kobiecość jest najpiękniejszym zjawiskiem na ziemi. Kobieta spełniona, pełna, mądra rozkwita i błyszczą jej się oczy. To piękne 🙂

Moje hasło na dziś lub na całe życie…
„Carpe diem”! Nigdy nie wiemy co zdarzy się jutro, warto żyć dziś i cieszyć się tym, co jest.

Joanna Zientarska

Joanna Zientarska – pierwsze spotkania z motoryzacją odbyła jeszcze zanim przyszła na świat. Wychowana w zapachu benzyny, palonej gumy i niedzielnych wypraw na giełdę samochodową. To się nie mogło dobrze skończyć…
Miłość do wszystkiego co ma silnik wyssała z mlekiem ojca. Maniakalnie przywiązuje się do swoich samochodowych przyjaciół – każde rozstanie kończy się traumą.
Przypadek określany jako beznadziejny.
Prywatnie córka Włodzimierza Zientarskiego, siostra Maćka Zientarskiego, również dziennikarza motoryzacyjnego. Wspólnie z ojcem prowadzi audycję w Antyradiu „Państwo Zientarscy”.

Scroll to Top
Scroll to Top