Categories: Świat Kobiet

Jak dożyć weekendu w pracy…

Etat… Czasem totalne zdemóżdżenie. Przeczytajcie historię osób, które toczą heroiczny bój o godne dotrwanie do upragnionego melanżu. Które z poniższych grafik najlepiej obrazują każdą z 4 postaci?

Czcij zabawę i dj-a swego!

Wyznaje to niejaka Ula L., lat 32 (z racji szacunku dla jej płci, wszelkie podobieństwa, co do jej wieku zostały zaniżone nieprzypadkowo). Na co dzień wzorowy urzędnik klubu samotnych serc i szefowa poradni zdrowia małżeńskiego. Nadaje się jak nikt na to stanowisko. Jak jedna z wielu, która żyje w pięciodniowym Matrixie, ledwo łącząc koniec z końcem weekendu. Dodaje otuchy innym strapionym, szczególnie w poniedziałek, no i czasem już poza promocją we wtorek. Gdy zbliża się 16.00 w piątek, ledwo naciska klamkę, rozpina guziki w swej koszuli, by podkoszulką zamanifestować swą przynależność do pozytywnej strony mocy.

Have a break, gdy widzisz koty

Krzysztof R., lat 24, na śniadanie przeważnie spożywa Facebook, gdy trapi go jakiś problem – łyka Google, jak chce mieć monopol na zamułę – idzie do roboty! Pierwsza godzina, druga, trzecia, kolejny dzień i ma już M jak mroczki przed oczami… Pracuje ciężko fizycznie, linie papilarne starły mu się od ciągłej presji na klawiaturze i myszce, ale jeszcze kilka godzin i to, co nosi na klatce piersiowej pokaże jego stosunek do swych koleżanek po fachu…

Dr Dre parkiet

Lola F., lat 28 od wczoraj do teraz wspomina ten detoks. Weekend potrafi oczyścić ze złej energii, bardziej niż egzorcyzmy wysokiego ryzyka. Spróbujmy na tę okoliczność zrekonstruować ostatnie chwile z nocnego życia.

„To było jak ekstatyczne doznanie, światła, dźwięki, falujący tłum, nogi niosły mnie same na densflorze – po prostu gruba biba. Niestety, nadal mam drgawki, torsje, bóle głowy, łzy, 37 groszy po jej wspomnieniu” – mówi w poniedziałek gabinecie jeden z balangowiczów.

Jak się dziś czujemy? Lola F., zawsze wlewa nadzieję duszkiem strapionym imprezowiczom. Nie bez powodu nosi pewien t-shirt.

Słyszę głosy, wtf?

Marian Dź., lat 66, jak zawsze robił obchód między wózkami w centrum. 300 dni do emerytury, pięć do baletów, 3 sekundy do skołowania. Odkąd Skrzetuski gra w serialu nic nie jest już takie dobre i złe. Przez to nawet nie ogląda w kantorku swej telewizji DVB-T. Nagle w słuchawce usłyszał pewien rytmiczny szmer, jakby komunikat: Ona tu jest, tak blisko, nazywa się winny… Te pozytywne wibracje pozwalają mu przetrwać, by znów brykać i wyrywać na dobrym bicie w takiej koszulce.

A Ty Kasiu, Stasiu? No pokaż na Koszulkowy.pl, co nosisz w środku!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koszulkowy.pl

Share