Zostały po nich drzewa wyceniane na 600-700 tys. złotych i akty warte ponad 100 mln dolarów – awanturnicy pojedynkujący się na szpady i samotnicy zgarbieni pod naftową lampą dadzą się poznać jako tzw. szkoła paryska już 6 kwietnia na im tylko poświęconej licytacji. Żeby się zorientować, dlaczego akurat ta bohema ustanowiła na rynku światowy rekord, czas na 10 skrótowych wiadomości i trzy obrazy, którym w Sopockim Domu Aukcyjnym przypisano progi: 36, 48 i 440 tys. złotych.
1. Szkoła paryska i jej definicja
O ile na lokalnym rynku sztuki hasło „École de Paris” kojarzy się po prostu z wybranymi nazwiskami, słownikowa definicja wcale dużo więcej nie wymaga – szkoła paryska nie była żadną oficjalnie ustanowioną grupą, którą określały sztywne punkty regulaminu. Nie popełnimy więc gafy uznając, że mowa o artystach, przeważnie żydowskiego pochodzenia, którzy działali w Paryżu w pierwszej połowie minionego stulecia.
2. Mniejszości? Gdzie tam…
Wertując aukcyjny katalog, można odnieść czasem wrażenie, że garstka znajomych nam akurat nazwisk szczęśliwie nie rozproszyła się w głębokim morzu francuskich talentów. Błąd – jak podaje sopocki katalog, przyjmuje się, że po I wojnie światowej twórcy żydowskiego pochodzenia z Europy Środkowo-Wschodniej byli w Paryżu najliczniejszą grupą artystów. W pierwszej połowie XX wieku Polaków mogło być wśród nich około 600, dlatego czas na pierwsze obowiązkowe nazwisko: Kisling.
3. Nagość za 152 mln dolarów
Światowy rekord z 2015 r. ustanowił na licytacji akt Amadea Modiglianiego – ten sam, który tak bulwersował międzywojenną publiczność, że wystawę zamknięto jeszcze przed wernisażem. Myśląc odrobinę życzeniowo, można założyć, że stawka 152 mln dolarów nigdy nie zostałaby przybita młotkiem, gdyby Mojżesz Kisling – malarz i rekordzista w Polsce – nie poznał mecenasa Leopolda Zborowskiego z Modiglianim, kolegą z pracowni i kawiarni. Jak historia potoczyła się na rynku dzieł Kislinga? Lokalnie ostro, ale kadr musi być szerszy niż obejmujący aukcje w Polsce.
4. Rachunek będzie w euro
Mimo że obrazami artystów szkoły paryskiej Sopocki Dom Aukcyjny szczelnie zapełnił cały katalog, trzeba pamiętać, że obrót ich pracami nie odbywa się wyłącznie w kraju. Stawki powyżej 1 mln złotych za malarstwo Mojżesza Kislinga padać mogą zarówno nad Wisłą, jak i we Francji czy Wielkiej Brytanii, a ćwierć światowego aukcyjnego obrotu od 2000 r. to sprzedaż w USA, według Artprice. Krajowy rekord na rynku prac Henryka Haydena – kolejnego kolegi z bohemy – to 1,3 mln złotych, najwyższy wynik z Francji to 380 tys. euro, a z USA – 270 tys. dolarów.
5. O co chodzi z kawiarniami?
Gdyby obecnie na ścianach jakiegoś lokalu nie mieściły się obrazy Modiglianiego, Picassa czy Chagalla, trudno byłoby sobie wyobrazić, żeby kawa była tam tak tania jak w czasach, kiedy zamawiali ją artyści zalegający nawet z czynszem. Takim pewnym adresem, gdzie można było wydać drobne, a przesiadywać przez całe popołudnie, była „La Rotonde”, kawiarnia cementująca środowisko. Kisling, który udzielał się czasami w roli ochroniarza, poznał tam Picassa, rozpoczął przyjaźń z Modiglianim, dopraszając do stolika Haydena, Braque’a, Grisa… Oglądając ich na zdjęciach w aukcyjnym katalogu, trudno uwierzyć, że kiedyś na jednego nie przypadało po kilka sal światowych muzeów.
6. Last minute: Sanary-sur-Mer
W ramach ekspresowego przeglądu szkoły paryskiej wypada na moment oddalić się od samej stolicy, bo położone na południu Francji Sanary-sur-Mer uchodziło w międzywojniu za malowniczy magnes dla śmietanki malarsko-literackiej. Skoro miejscowość odwiedzali Jean Cocteau, Ernest Hemingway czy Thomas Mann, Kisling ewidentnie nie osiadł na towarzyskich peryferiach – pracując tam od początku lat 20. m.in. z Szymonem Mondzainem, wybudował willę z obowiązkowym widokiem na prowansalski krajobraz. Na nadchodzącej aukcji świetlisty „Pejzaż z Sanary-sur-Mer” wycenia się w przedziale 600-700 tys. złotych, podczas gdy licytacja rozpocznie się od progu 440 tys. złotych – w cenie jest jednak wiosna z drzewami o pniach barwy mięty i trawą w kolorze limonek, słabo osiągalna w warunkach lokalnych, o osiedlowych nie wspominając.
[ilustracja: Mojżesz Kisling âPejzaż z Sanary-sur-Merâ]
7. JÄdrny orient w Sopocie
âJÄdrny przemyÅlany realizmâ – pisano w latach 20. o dorobku Szymona Mondzaina, artysty urodzonego w obecnym województwie lubelskim, a kursujÄ cego regularnie miÄdzy Paryżem a AlgieriÄ . Wystawieni na kwietniowÄ aukcjÄ âGeografowieâ z progiem 36 tys. zÅotych trafili na pÅótno co prawda w 1955 r., ale wciÄ Å¼ jako dokument tego, jak orient pasjonowaÅ francuskich kolekcjonerów przed wojnÄ . Olejny obraz, wykonany jako projekt muralu do jednego z algierskich miast, wÅaÅciwie oddaje to barwne przemieszanie – z jednej strony ukÅad jest jakby z dawnego europejskiego malarstwa, z drugiej wnÄtrze jest nowoczeÅnie oszczÄdne, a do tego prÄży siÄ w nim arlekin o rysach wskazujÄ cych na póÅnocnoafrykaÅskie korzenie. Mimo upodobania sobie przez malarza tego kraÅca kontynentu, gÅównym rynkiem jego prac jest Francja – w ostatniej dekadzie wylicytowano tam ponad poÅowÄ jego obrazów, a paryski rekord wyniósÅ 22 tys. euro.
[ilustracja: Szymon Mondzain âGeografowieâ]
8. ArtyÅci w brzÄczÄ cym ulu
PrzemieszczajÄ c siÄ poprzez obrazy miÄdzy poÅudniem Francji a póÅnocnÄ AlgieriÄ , zbyt Åatwo byÅoby pominÄ Ä samo centrum – miejsce jednoczeÅnie ciasne, przepastne i dziwne, tzw. âLa Rucheâ o dachu w ksztaÅcie chiÅskiego kapelusza. â¦czasem byÅo to jedyne miejsce znane przez przybywajÄ cych artystów. Chaime Soutine, który przyjechaÅ do Paryża w 1913 r., znaÅ tylko owe trzy sÅowa: Passage de Danzigâ– cytuje za Arturem Winiarskim katalog Sopockiego Domu Aukcyjnego. Pod numerem 2 miesÌciÅa się sÅynna rotunda âLa Rucheâ – po francusku ul – a byÅo to niewątpliwie najtanÌsze miejsce do zamieszkania dla artystów⦖ ciÄ gnie opis Anna Masztalerz-Gajda, wymieniajÄ c caÅe muzeum dzisiejszych klasyków, którzy nocowali albo w rotundzie, albo w jednym z blisko stu czterdziestu przylegÅych do niej baraków i lichych dobudówek. Sam pawilon, zwieÅczony w orientalnym stylu, powstaÅ na okolicznoÅÄ Wielkiej Wystawy Åwiatowej w 1900 r. – zaprojektowaÅ go Gustave Eiffel, a wystawowe tÅumy degustowaÅy w nim wina.
9. Nie ma takiego stylu!
PrzyjmujÄ c do wiadomoÅci, że zarówno wspomniany już Kisling czy Hayden i Modigliani przesiadywali w tej samej niewielkiej kawiarni, a nocowali pod jednym, przepuszczajÄ cym wiatr dachem, można mylnie przypuszczaÄ, że ich malarstwo jest stylistycznie bliźniacze. Owszem, trudno nie zauważyÄ niektórych oddziaÅywaÅ, ale nie da siÄ mówiÄ o żadnym jednorodnym stylu szkoÅy paryskiej, czego doskonale dowodzi wystawiony na aukcjÄ pejzaż Haydena z lat 20. âWzgórze Six-Fours w pobliżu Sanaryâ licytowane bÄdzie od progu 48 tys. zÅotych, jako istotny przykÅad artystycznej przemiany – poczÄ tkowo ÅciÅle zwiÄ zany z kubizmem Henryk Hayden zdecydowaÅ siÄ porzuciÄ nurt i malowaÄ przyrodÄ oÅwietlonÄ miÄkko jak u dawnych mistrzów. Dla inwestora mniej pochÅoniÄtego tematem: o kubizmie mówi siÄ, kiedy wszystko jest kanciaste, a malowane jabÅko czy gazeta widziane sÄ z kilku stron na raz.
[Henryk Hayden âWzgórze Six-Fours w pobliżu Sanaryâ]
10. Na koniec ÅmierÄ?
Niekoniecznie, bo osadzajÄ c historiÄ w fantazji artystów, nawet pojedynek na ÅmierÄ i życie mógÅ dla obu stron zakoÅczyÄ siÄ wzglÄdnie pomyÅlnie. Å»eby na koÅcówkÄ przeglÄ du szkoÅy paryskiej nie przypadÅ jednak pejzaż rozleniwiajÄ cy oczy, można powróciÄ do wybuchowego epizodu z życia Kislinga: w 1914 r. stoczyÅ w Lasku BuloÅskim pojedynek na szpady i pistolety z Leopoldem Gottliebem, podczas którego sekundantem byÅ Diego Rivera. Gottlieb byÅ polskim malarzem z dzisiejszych terenów Ukrainy, Kisling niewÄ tpliwym âksiÄciem Montparnassuâ, a Diego Rivera najbardziej meksykaÅskim muralistÄ wszystkich czasów, którego zatrzymaÄ – choÄ z przerwami – udawaÅo siÄ tylko Fridzie Kahlo.
Weronika A. Kosmala, Alternatywne.pl