Śnieżnobiała, bawełniana i sztywna od krochmalu firanka okienna to już raczej przeszłość. Firanki od dawna swobodnie powiewają lub układają się w fantazyjne fałdy. Zresztą ażurowa firanka przestała być jedynym sposobem ochrony przed spojrzeniami sąsiadów lub słońcem. Z
A dzisiejsze firanki pierze się łatwo(nawet w pralce), nie trzeba ich prasować. Lekko odsączone i rozwieszone, po paru chwilach możemy znów upiąć na oknie.
Początki zwiewnych firan były trudne. Zasłony, mniej lub bardziej ażurowe wieszano w oknach, by nie dopuścić do wnętrz insektów – głównie much. Dopiero z czasem gospodynie o zmyśle estetycznym dostrzegły w nich inny potencjał – jako elementu nadającego domowi klimatu oraz poloru. Bo firanki i zasłony pojawiły się najpierw w bogatych domach. Bardzo długo firanki były białe. Wynikało to z cech surowca, z jakiego je produkowano. Bawełniane nici szybko płowiały, żaden kolor się nie utrzymał. Dzisiejsze firany z materiałów całkowicie syntetycznych i barwione już w momencie produkcji przędzy są odporne na operowanie promieni słonecznych. Dlatego możemy kupić firany ecru, beżowe, i w każdym innym kolorze, także wielobarwne.
Coraz łatwiej też zawiesić firanki. Zwykle wszywamy je w specjalną taśmę, układającą fałdy i fałdki. Nie trzeba pracowicie wpinać ich w tzw. żabki, czyli metalowe uchwyty wmontowane w karnisz. Firanki możemy zawieść na drążku na szelkach, troczkach, przeciągnąć pręt przez gotowe otwory lub tunel. Ze względu na lekkość tkaniny frankowej możemy tę ozdobę okna upinać w najróżniejsze motywy, węzły i draperie, ozdabiać ją przypinkami, kolorowymi sznurami i frędzlami. Możemy karnisz zasłonić lambrekinem, lub przeciwnie – pokazać ozdobną konstrukcję.
Zwykła firanka w oknie nie jest dziś wskaźnikiem zamożności, bo nie jest to nabytek kosztowny. Raczej świadczy, podobnie, jak dobrze dobrane meble i inne sprzęty o naszym stosunku do mieszkania, do wnętrza, w którym spędzamy wciąż najwięcej czasu.
(JD)