Może warto przyzwyczaić się do pogryzania suszonych fig zamiast słodkich batoników, które wcale nie zawierają tyle mleka, ile obiecują nam ich producenci. Te jasnobrązowe, czasem lepkie bryłki pełne słodkich ziarenek to najlepsze wśród produktów roślinnych źródło białka.
Figa powinna być elastyczna. Nie obawiajmy się białego nalotu na owocach, bo jest świadectwem najlepszej jakości. To wytrącający się cukier i oznacza, że owoc ma odpowiednią wilgotność i jest miękki. Świeża figa wygląda inaczej, ma kształt gruszki czy cebuli i kolor od zielonego do fioletowego. Figi rosną w całym basenie Morza Śródziemnego i przez wiele lat uważane były za artykuł luksusowy. Tam, gdzie rosną były i są ważnym elementem diety codziennej, bo są pożywne, spożywane w postaci suszonej, jak i świeżej. Ze względu na odżywcze walory figi stanowiły podstawę jadłospisu starożytnych atletów przygotowujących się do Igrzysk Olimpijskich, podobno były też pierwszym olimpijskim „medalem”. Rosną zaś na drzewach figowych z rodziny, do której należy także często hodowany w domach „fikus” lub „beniaminek”.
Suszy się najczęściej zielone odmiany. Najwięksi producenci to Turcja (70% produkcji światowej) i Grecja, następnie USA, Hiszpania i Portugalia. Zbiór owoców jest wszędzie podobny. Dojrzałe figi są pozostawiane do podeschnięcia na drzewach, a w miarę osiągania odpowiedniego stopnia wysuszenia, zbiera ręcznie lub mechanicznie. Zawartość nie więcej niż 23% wody gwarantuje trwałość nawet przez 2 lata.
Oczywiście, figi są także kaloryczne, bo dzięki zawartości glukozy i fruktozy dostarczają nam około 290 kcal w 100g. To dużo mniej, niż paczka czipsów lub baton z orzechami i karmelem. Figi suszone można dodawać do potraw mięsnych, sporządzać z nich desery, konfitury i nalewki. Ale i tak najlepiej smakują, kiedy je pogryzamy do gorącej herbatki lub kawy.