Czas na czapki

Jesień zjawiła się w tym roku szybciej i bez humoru. Wiatry, deszcze, a nawet śniegi oraz niska temperatura znacznie przyspieszyły doroczne porządki w szafach. Trzeba było czym prędzej wyciągać ciepłe płaszcze, kurtki, grubsze rajstopy, szale oraz pomyśleć, jakim nakryciem głowy powitać zimę.


I choć wiele osób upiera się, że w każdej czapce jest im brzydko, a fryzura się gniecie, to prawda jest taka, że paradowanie z gołą głową podczas chłodnych i wilgotnych dni jest niebezpieczne dla zdrowia. Od razu tego nie widać, najwyżej mamy często katar czy kaszel. Ale skutki mogą być dalekosiężne. Nawracające przeziębienia, infekcje, mała odporność na choroby i bóle głowy nawet u osób w bardzo młodym wieku mogą mieć przyczynę w niechęci do czapek lub beretów. Podobnie, jak choroby uszu, zatok i dolnych dróg oddechowych. Może się nawet zdarzyć uszkodzenie nerwu twarzowego. Natura dała nam osłonę głowy, ale włosy mamy coraz słabsze, nosimy krótkie fryzury, a niektórzy w ogóle z fryzur rezygnują goląc się do skóry.

Na początek jesieni, w bezwietrzne i słoneczne dni można nosić opaski z polaru, dzianin czy sztucznego futerka. Mała rzecz, a zatoki i uszy chroni znakomicie. Bo choć będą jeszcze cieplejsze dni, to po prostu będą one nieco cieplejsze od zdecydowanie chłodnych.

Co wobec tego przygotować na głowę? Jeśli już naprawdę nie możemy się przekonać do żadnego nakrycia głowy, kupmy chociaż płaszcz czy kurtkę z kapturem. Przed zakupem sprawdźmy dokładnie, czy kaptur nie jest tylko ozdobą. Dobrze uszyty powinien lekko leżeć na głowie, nie krępować ruchów ani po zapięciu lub zawiązaniu nie ograniczać pola widzenia. No, i nie spadać przy każdym ruchu głowy.

Czym się kierować przy wyborze czapki? Najlepiej swoim gustem i trybem życia, nie zapominając wszakże, iż czapka noszona na czubku naszego ciała jest elementem bardzo widocznym. Możemy sobie popsuć cały wizerunek, staranie dobrane do płaszcza buty i torebkę znikną. A możemy zeszłoroczną kurtkę ożywić. Inspirację dadzą nam pokazy mody, choć nie należy brać zbyt poważnie tego, co noszą modelki. Zbyt wyszukana czapa, wielkich rozmiarów i o żywym kolorze może zrobić z nas estetyczną pochodnię.

Panowie mają łatwiej – kupią kolejną „bejsbolówkę”, z ocieplanego materiału, bez siateczki, tzw. alkatrazówkę, głęboką myckę bez daszka noszoną głęboko na czoło lub kaszkiet z wełny. Nakrycia głów kobiecych muszą być bardziej wyszukane. Zawsze na czasie są kapelusiki, ale nie te szyte z tkanin przeznaczonych raczej na płaszcze i swetry. Najczęściej to podobne do siebie kanciaste kociołki, mimo różnych kolorów, wzorów i elementów dekoracyjnych. Lepiej zainwestować w wygląd i kupić ładnie uformowany kapelusik pilśniowy, na tyle głęboki, by podmuch wiatru nam go nie strącił. Pewniakiem są zawsze berety z wełnianej, spilśnionej dzianiny lub tkaniny. Trzymają fason, są urozmaicone kolorystycznie, odporne na deszcz i wiatr. Własnoręcznie wydziergane czapki z włóczki, choć takie wygodne, trochę się przeżyły. Ale na okazje sportowe, plenerowe – nie ma nic lepszego. Tyle, że fryzura istotnie, nie przetrwa.

Jakoś tak się składa, że młodym ludziom, a szczególnie pannom – we wszystkim na głowie brzydko, a im ta głowa starsza, tym wszelkie jej nakrycia są bardziej twarzowe. Możliwe, że to skutek zadawania w młodości szyku gołą głową podczas mrozów i wichur. Tak, czy tak, w naszym klimacie coś na głowę trzeba w zanadrzu mieć.

mwmedia

Scroll to Top
Scroll to Top