Co można wyczytać z wosku?

Bardzo wiele. A czyni się to 29 listopada, w przeddzień św. Andrzeja, który to dzień wypada 30 listopada. Ten wigilijny wieczór św. Andrzeja zwany jest „andrzejkami” i znany jest jako dzień wróżebny, kiedy można różnymi sposobami przewidzieć sobie przyszłość.

Andrzejki” to zwyczaj bardzo popularny. Dlaczego zwyczaj ten wiązany jest z postacią św. Andrzeja? Nie wiadomo! Święty Andrzej był rybakiem pochodzącym z Betsaidy w Galilei i bratem Piotra. Zrazu uczeń Jana, gdy usłyszał jego słowa o Chrystusie, poszedł za Jezusem i przyprowadził do Niego jeszcze swojego brata Piotra. Stał się jednym z dwunastu apostołów. Terenem jego późniejszej działalności misyjnej były Scytia (utożsamiana z dzisiejszą południową Rosją) i Achaja (część Grecji) , dlatego szczególnie czczony jest w Rosji i Grecji, jest nawet patronem Rosji. Według tradycji poniósł śmierć w Achai na krzyżu ustawionym pochyło, skonstruowanym w kształcie litery X. Ten krzyż nosi obecnie nazwę krzyża św. Andrzeja. Widnieje on na przykład na banderze rosyjskiej marynarki wojennej: czerwony krzyż na białym tle (taka też była bandera rosyjskiej marynarki wojennej w czasach carskich, przywrócona po 1991 r.). Jednakże żaden szczegół z życia św. Andrzeja nie wskazuje na nic, co miałoby jakikolwiek związek z andrzejkowymi wróżbami. Nawet jego imię, gdyż Andrzej, to z greckiego: dzielny, mężny. Wprawdzie określany jest w tradycji chrześcijańskiej jako „protokleos”, czyli z greckiego „pierwszy wezwany”. Ale i to niczego nie tłumaczy.

Etnolodzy wiążą to z czasem przypadającym na przełom listopada i grudnia; czasem, kiedy noc staje się najdłuższa, natomiast dzień najkrótszy, a więc z czasem wróżebnym, według tradycyjnej kultury ludowej, szczególnie sprzyjającym wróżbom, kiedy ludziom najłatwiej jest nawiązać kontakt z zaświatami. Bo mieszkańcy zaświatów znają przyszłość i wtedy akurat mają prawo zdradzać ją ludziom. Dlaczego jednak akurat wypadło to na św. Andrzeja, a nie na patrona jakiegoś innego dnia w tym okresie – tego nie wiadomo. W każdym razie chociaż otwarcie nie mogą ujawniac przyszłości, mogą to jednak czynić za pomocą tajemnych znaków.

W wigilię dnia św. Andrzeja wróżyły sobie przeważnie panny – zazwyczaj dotyczyły te wróżby zamążpójścia. Na ogół za pomocą wosku. Gorący, roztopiony wosk wylewany na wodę szybko twardniał i przybierał dziwaczne kształty. Podświetlano je, a z konturów cienia tych kształtów rzucanych na ścianę odczytywano, którą z dziewcząt spotka szczęście wyjścia za mąż, ale także i inne tajemnice życia i śmierci.

Bardziej nieomylny do odczytania był inny sposób. Na wodę (np. do miski) puszczano dwie woskowe świece. Jeżeli płynąc, spotykały się one, wówczas niechybnie dziewczyna wyjdzie za mąż. Czasem zamiast świec puszczano na wodę dwie igły, patrząc z zapartym tchem, czy się spotkają. Albo skorupki od orzecha z osadzonymi w nich świeczkami, podczas gdy brzeg miski upstrzony był wokół przyczepionymi kartkami z imionami chłopców. Do której kartki przypłynie skorupka danej dziewczyny i podpali ją. No, pomińmy milczeniem, czy czasami dziewczęta nie pomagały losowi i nie dmuchały dyskretnie w swoją skorupkę, by skierować ją, niby przypadkiem, do odpowiedniej kartki. Mogło zresztą zdarzyć się i tak, że oddechy neutralizowały się i skorupka tkwiła na środku miski, aż wreszcie świeczka się wypaliła. Robiono też kulki z tłuszczu i dawano je do zjedzenia psu. Której kulkę pies zjadł pierwszy, ta pierwsza wyda się za mąż.

Niekiedy znów na stole pod talerzem chowano kwiatek, listek, koronkę, czepek. Dziewczęta, nie patrząc, wyciągały te przedmioty. Której w rękę dostał się kwiatek czy listek, ta zostanie starą panną (będzie „siała rutkę”, jak powiadano), a w każdym razie w ciągu najbliższego roku nie znajdzie męża. Tę, która wyciągnęła koronkę, oczekiwało życie w klasztorze, zaś naturalnie ta, której przypadł czepek, mogła szykować się do bliskiego ślubu.

No tak, ale kto będzie tym ukochanym? Były i na to sposoby w andrzejkowy wieczór, żeby się dowiedzieć. Wkładano tego wieczoru pod poduszkę kartki z wypisanymi męskimi imionami, a rano panna wyciągała spod poduszki kartkę. Ta z jakim imieniem wyciągnęła, wskazywała imię przyszłego małżonka. No, ale na taką wróżbę trzeba było czekać całą noc. Wobec tego co bardziej niecierpliwe w andrzejkowy wieczór wybiegały na zewnątrz i liczyły sztachety w płocie. Jeśli była ich parzysta liczba, niebawem mial się znaleźć przyszły mąż. Jeżeli nieparzysta, trzeba było jeszcze rok poczekać w stanie panieńskim. Do nastepnej wróżby. Albo znów mierzono izbę damskimi pantoflami. Której pantofel dotknął czubkiem ściany, ta szybko miała znaleźć męża. Gorzej, gdy pantofelek dotknął ściany piętą. Na szczęście we dwoje trzeba było poczekać przynajmniej do następnego roku.

Tak więc właściwie z wszystkiego można było sobie wróżyć. Lecz najpopularniejsze było wróżenie z wosku. Ponoć dlatego, że „najmocniejsze”, czyli najbardziej skuteczne, bo, jak wierzono, niechybnie sprawdzające się.
Żeby jednak nie było dyskryminacji płci, to nieco wcześniej, w wiglię św. Katarzyny, czyli wieczorem 24 listopada (bo św. Katarzyny przypada 25 listopada) wróżyli sobie kawalerowie. Kiedy się ożenią. W podobny sposób, jak panny kilka dni później w andrzejki. Jednakże ten wieczór wróżebny nie był tak popularny, jak andrzejkowy. Z biegiem czasu wchłonęły go andrzejki, podczas których także młodzieńcy próbowali odczytywać swoją przyszłość.

No, ale w dzisiejszych czasach samodzielności pań, kiedy istnieją liczne bizneswoman, zaś kobiety wolą samorealizować się, aniżeli z utęsknieniem wyczekiwać zamęścia, andrzejkowe wróżby dotyczą wielu innych spraw: powodzenia w życiu, sukcesów zawodowych, bogactwa, udanych inwestycji, udanych interesów, korzystnych kredytów bankowych – co kto sobie zamarzy.

Cóż, zmieniły się obyczaje i sposób życia, ale w andrzejki ciągle próbuje się uchylić rąbka tajemnicy przyszłości. W ten jeden, tajemniczy wieczór więcej można dowiedzieć się z wosku, aniżeli z Internetu czy komputerowych wyliczeń.

mwmedia

Bardzo wiele. A czyni się to 29 listopada, w przeddzień św. Andrzeja, który to dzień wypada 30 listopada. Ten wigilijny wieczór św. Andrzeja zwany jest „andrzejkami” i znany jest jako dzień wróżebny, kiedy można różnymi sposobami przewidzieć sobie przyszłość.
„Andrzejki” to zwyczaj bardzo popularny. Dlaczego zwyczaj ten wiązany jest z postacią św. Andrzeja? Nie wiadomo! Święty Andrzej był rybakiem pochodzącym z Betsaidy w Galilei i bratem Piotra. Zrazu uczeń Jana, gdy usłyszał jego słowa o Chrystusie, poszedł za Jezusem i przyprowadził do Niego jeszcze swojego brata Piotra. Stał się jednym z dwunastu apostołów. Terenem jego późniejszej działalności misyjnej były Scytia (utożsamiana z dzisiejszą południową Rosją) i Achaja (część Grecji) , dlatego szczególnie czczony jest w Rosji i Grecji, jest nawet patronem Rosji. Według tradycji poniósł śmierć w Achai na krzyżu ustawionym pochyło, skonstruowanym w kształcie litery X. Ten krzyż nosi obecnie nazwę krzyża św. Andrzeja. Widnieje on na przykład na banderze rosyjskiej marynarki wojennej: czerwony krzyż na białym tle (taka też była bandera rosyjskiej marynarki wojennej w czasach carskich, przywrócona po 1991 r.). Jednakże żaden szczegół z życia św. Andrzeja nie wskazuje na nic, co miałoby jakikolwiek związek z andrzejkowymi wróżbami. Nawet jego imię, gdyż Andrzej, to z greckiego: dzielny, mężny. Wprawdzie określany jest w tradycji chrześcijańskiej jako „protokleos”, czyli z greckiego „pierwszy wezwany”. Ale i to niczego nie tłumaczy.
Etnolodzy wiążą to z czasem przypadającym na przełom listopada i grudnia; czasem, kiedy noc staje się najdłuższa, natomiast dzień najkrótszy, a więc z czasem wróżebnym, według tradycyjnej kultury ludowej, szczególnie sprzyjającym wróżbom, kiedy ludziom najłatwiej jest nawiązać kontakt z zaświatami. Bo mieszkańcy zaświatów znają przyszłość i wtedy akurat mają prawo zdradzać ją ludziom. Dlaczego jednak akurat wypadło to na św. Andrzeja, a nie na patrona jakiegoś innego dnia w tym okresie – tego nie wiadomo. W każdym razie chociaż otwarcie nie mogą ujawniac przyszłości, mogą to jednak czynić za pomocą tajemnych znaków.
W wigilię dnia św. Andrzeja wróżyły sobie przeważnie panny – zazwyczaj dotyczyły te wróżby zamążpójścia. Na ogół za pomocą wosku. Gorący, roztopiony wosk wylewany na wodę szybko twardniał i przybierał dziwaczne kształty. Podświetlano je, a z konturów cienia tych kształtów rzucanych na ścianę odczytywano, którą z dziewcząt spotka szczęście wyjścia za mąż, ale także i inne tajemnice życia i śmierci.
Bardziej nieomylny do odczytania był inny sposób. Na wodę (np. do miski) puszczano dwie woskowe świece. Jeżeli płynąc, spotykały się one, wówczas niechybnie dziewczyna wyjdzie za mąż. Czasem zamiast świec puszczano na wodę dwie igły, patrząc z zapartym tchem, czy się spotkają. Albo skorupki od orzecha z osadzonymi w nich świeczkami, podczas gdy brzeg miski upstrzony był wokół przyczepionymi kartkami z imionami chłopców. Do której kartki przypłynie skorupka danej dziewczyny i podpali ją. No, pomińmy milczeniem, czy czasami dziewczęta nie pomagały losowi i nie dmuchały dyskretnie w swoją skorupkę, by skierować ją, niby przypadkiem, do odpowiedniej kartki. Mogło zresztą zdarzyć się i tak, że oddechy neutralizowały się i skorupka tkwiła na środku miski, aż wreszcie świeczka się wypaliła. Robiono też kulki z tłuszczu i dawano je do zjedzenia psu. Której kulkę pies zjadł pierwszy, ta pierwsza wyda się za mąż.
Niekiedy znów na stole pod talerzem chowano kwiatek, listek, koronkę, czepek. Dziewczęta, nie patrząc, wyciągały te przedmioty. Której w rękę dostał się kwiatek czy listek, ta zostanie starą panną (będzie „siała rutkę”, jak powiadano), a w każdym razie w ciągu najbliższego roku nie znajdzie męża. Tę, która wyciągnęła koronkę, oczekiwało życie w klasztorze, zaś naturalnie ta, której przypadł czepek, mogła szykować się do bliskiego ślubu.
No tak, ale kto będzie tym ukochanym? Były i na to sposoby w andrzejkowy wieczór, żeby się dowiedzieć. Wkładano tego wieczoru pod poduszkę kartki z wypisanymi męskimi imionami, a rano panna wyciągała spod poduszki kartkę. Ta z jakim imieniem wyciągnęła, wskazywała imię przyszłego małżonka. No, ale na taką wróżbę trzeba było czekać całą noc. Wobec tego co bardziej niecierpliwe w andrzejkowy wieczór wybiegały na zewnątrz i liczyły sztachety w płocie. Jeśli była ich parzysta liczba, niebawem mial się znaleźć przyszły mąż. Jeżeli nieparzysta, trzeba było jeszcze rok poczekać w stanie panieńskim. Do nastepnej wróżby. Albo znów mierzono izbę damskimi pantoflami. Której pantofel dotknął czubkiem ściany, ta szybko miała znaleźć męża. Gorzej, gdy pantofelek dotknął ściany piętą. Na szczęście we dwoje trzeba było poczekać przynajmniej do następnego roku.
Tak więc właściwie z wszystkiego można było sobie wróżyć. Lecz najpopularniejsze było wróżenie z wosku. Ponoć dlatego, że „najmocniejsze”, czyli najbardziej skuteczne, bo, jak wierzono, niechybnie sprawdzające się.
Żeby jednak nie było dyskryminacji płci, to nieco wcześniej, w wiglię św. Katarzyny, czyli wieczorem 24 listopada (bo św. Katarzyny przypada 25 listopada) wróżyli sobie kawalerowie. Kiedy się ożenią. W podobny sposób, jak panny kilka dni później w andrzejki. Jednakże ten wieczór wróżebny nie był tak popularny, jak andrzejkowy. Z biegiem czasu wchłonęły go andrzejki, podczas których także młodzieńcy próbowali odczytywać swoją przyszłość.
No, ale w dzisiejszych czasach samodzielności pań, kiedy istnieją liczne bizneswoman, zaś kobiety wolą samorealizować się, aniżeli z utęsknieniem wyczekiwać zamęścia, andrzejkowe wróżby dotyczą wielu innych spraw: powodzenia w życiu, sukcesów zawodowych, bogactwa, udanych inwestycji, udanych interesów, korzystnych kredytów bankowych – co kto sobie zamarzy.
Cóż, zmieniły się obyczaje i sposób życia, ale w andrzejki ciągle próbuje się uchylić rąbka tajemnicy przyszłości. W ten jeden, tajemniczy wieczór więcej można dowiedzieć się z wosku, aniżeli z Internetu czy komputerowych wyliczeń.

Scroll to Top
Scroll to Top