walizka high fashion

Testujemy: Thule Revolve – walizka high fashion

Czy walizka może być high fashion? Może, jeżeli jest to produkt marki Thule, która w świecie bagaży jest tym, czym Rolls Royce w świecie motoryzacji. Jeżeli macie w planach naprawdę eleganckie, stylowe i modne wakacje przed wyjazdem koniecznie przeczytajcie czemu powinniście wybrać akurat coś z kolekcji Thule Revolve.

Pierwsze wrażenia

Jak wiadomo, pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Na zrobienie dobrego wrażenia mamy zaledwie kilka sekund. Przyznam, że ta chwila wystarczy, by zakochać się w torbie podróżnej Thule Revolve Carry On Spinner, bo taki akurat model miałem przyjemność testować. Co urzeka? Elegancja z najwyższej półki, modny minimalizm, ergonomiczne kształty. W dotyku – dobrej jakości materiały, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Twarda obudowa, gwarantująca bezpieczeństwo naszych rzeczy nawet w przypadku solidnego uderzenia. Bardzo ładny design nawet niewielkich czy mniej istotnych detali, jak chociażby kółka. Leciutka – przynajmniej bez bagażu w środku – waży trochę ponad 3 kg.

Rozkładamy walizkę na części pierwsze

Może nie dosłownie, bo jednak trochę szkoda zaprojektowanego z taką dbałością przedmiotu, na dodatek zdecydowanie z segmentu premium. Ale przyjrzyjmy się kiku szczegółom technicznym. Niewielkie rozmiary (23 x 35 x 55 cm), pojemność 33 l. – to dużo czy mało? Cóż, na pewno nie spakujemy ty połowy swojego dobytku na dwumiesięczne wakacje. Jednak przy rozsądnym planowaniu i umiejętności pakowania (której, jak widać na zdjęciach, ja nie posiadam) zdecydowanie wystarczy na podróż w interesach czy krótki wypoczynek. Wspomniany wyżej materiał to 100% nowego poliwęglanu. Wnętrze wyścielane filcem z siatkową kieszonką oraz systemem ściskania utrzymującą ład i bezpieczeństwo bagażu oraz dodatkową kieszonką w tylnej ściance. Co istotne, wysuwaną, a zatem zabezpieczoną przed wścibskimi spojrzeniami, na przykład na naszą adresówkę. Metalowe suwaki odpornych na rozerwanie zamków błyskawicznych możemy zablokować kodem lub kluczykiem. Do wyboru trzy kolory obudowy: czarny, szary i niebieski.

Walizka high fashion w podróży

Czas przejść do konkretów i przekonać się, jak Thule Revolve sprawuje się w podróży. Daleko, co prawda nie odlecieliśmy, ale jednak ponad tydzień z walizką spędziłem. O pakowaniu już wspominałem. Jeżeli nie musisz koniecznie zabierać ze sobą 20 garniturów, a Twoja Pani kreacji na każdą porę dnia i nocy – wystarczy w zupełności. Drobiazgi, lekturę na drogę czy laptop schowasz do podręcznej kieszeni. W komorze głównej nasze rzeczy zabezpieczy ściągany pasek, w kieszeni – suwaki. Kolejny raz zwrócę uwagę na niewielkie rozmiary i wagę. Tak, powtarzam się, bo lubię komfort i wygodę. To także swobodne i lekki prowadzenie walizki dzięki teleskopowej i solidnie wykonanej rączce. Jeżeli chodzi o wygodę, jakość wykonania, a przede wszystkim wytrzymałość, to jestem wręcz przewrażliwiony na punkcie kółek. W większości moich walizek, po nie tak znowu długim użytkowaniu wyglądały one zazwyczaj, jak potraktowane przez stado bobrów. O przygodach z odpadającymi kółkami już nie wspomnę. Te w Thule Revolve prezentują się zaskakująco dobrze. Są jakby elastyczne… z łatwością pokonują nawet nierówny teren, bez podskoków i kołysania. Nie znam się na technice i fizyce, ale być może wpływ na to ma fakt, iż z tyłu mamy duże koła, a z przodu cofnięte mniejsze. W każdym razie toczą się bardzo sprawnie. Jak z wytrzymałością? Nie dane mi było testować walizki na szutrowych drogach i górskich wertepach, ale skoro producent daje 2 lata gwarancji, to chyba i o kółka możemy być spokojni.

Produkt bez wad? To byłoby zbyt piękne

Szczerze mówiąc, ja nie dopatrzyłem się jakiś wad, jeżeli chodzi o wygląd, wykonanie i użytkowanie. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że pojemność za mała. Kto inny, że za mało dodatkowych przestrzeni, kieszonek. Ale w kolekcji Thule Revolve znajdziemy cztery różne modele walizek. Każdy może dobrać coś dla siebie. Dla sporej części podróżnikow wadą może być jednak cena. Testowany przeze mnie model należy do najtańszych – 1699 zł. Na najdroższy – Thule Revolve Spinner – wydamy 2349 zł. Przyznaję, tanio nie jest. Ale też za high fashion zapłacić trzeba równie high cenę.  I pewien jestem, że chętnych nie zabraknie.

Walizka Dandysa, nie Dudusia!

Czytelnicy-podróżnicy w średnim wieku pamiętają zapewne serial „Podróż za jeden uśmiech” na podstawie powieści Adama Bahdaja (przerobiony później na film). Jednym z kultowych przedmiotów była w nim właśnie walizka. Ogromnych rozmiarów, upstrzona naklejkami walizka „rodzinna” nieznośnego Dudusia (w tej roli Filip Łobodziński). Ciężko to było taszczyć, a i wstydu się człowiek po drodze najadł. Czemu o tym wspominam? Między innymi po to, by pokazać jak wielką drogę w międzyczasie pokonaliśmy. Od nieforemnych, niewygodnych kufrów do eleganckiej i funkcjonalnej torby podróżnej. Także po to, by podsumować – to nie jest walizka dla każdego. Nie pasuje do podróży autostopem i pod namiot. Choć, jak to mawiają, „kto bogatemu zabroni?”. To atrybut eleganckiej, stylowej, znającej i ceniącej swoją wartość Kobiety oraz takiegoż Mężczyzny. Jeżeli o Tobie mowa, to jest to dla Ciebie na pewno najlepszy wybór. Nie tylko na nadchodzące wakacje.

Andrzej Kwaśniewski

Więcej informacji na stronie Thule.

Zobacz również: produkty Thule w naszym serwisie

 

Scroll to Top
Scroll to Top