Tajemnice Wallis Simpson

Kim tak naprawdę była „ta kobieta”, bohaterka największego skandalu XX wieku śledzona na polecenie rodziny królewskiej przez służby specjalne po kres swego życia?

Zgromadzone przez jej królewską szwagierkę, Elżbietę, oraz królową Elżbietę II dossier zapełnia całą szafę i obejmuje 277 tomów akt!

Pewna siebie, inteligentna, o ciętym dowcipie, umiejąca ponoć rozbawić każde towarzystwo, potrafiła być niezmiernie czarująca. Uwielbiała szampana, okazałe klejnoty, wystawny tryb życia, brylowanie na salonach, psy rasy mops, których zawsze miała po kilka i które zawsze zabierała ze sobą w podróż.

Nie była piękna. Za chuda jak na ówczesny ideał urody – miała typowo chłopięcą, kanciastą sylwetkę, drobny biust, zbyt szerokie czoło, zupełnie przeciętne nogi, za duże stopy i ostre, przenikliwe spojrzenie, zupełnie pozbawione ciepła.

Ponoć była hermafrodytą, romansowała z zięciem Mussoliniego będąc już księżną Windsoru, władcza, mało tolerancyjna, apodyktyczna. Nie mówiła żadnym językiem za wyjątkiem angielskiego.

Co sprawiło zatem, że Edward stał się całkowicie zależny od „tej kobiety”, po zaledwie 325 dniach panowania zrezygnował z tronu, obsypywał ją klejnotami, tolerował licznych kochanków, błagał na kolanach, by go nie zostawiła i pozostał jej wierny do śmierci?

Ponoć Wallis trzymała w garści swego królewskiego kochanka wyrafinowaną techniką miłości, którą poznała przebywając wraz z pierwszym mężem w Chinach, gdzie oboje byli częstymi gośćmi tamtejszych ekskluzywnych domów publicznych, oferujących Europejczykom wyjątkową usługę – naukę zaspokajania seksualnego partnera. Podobno Wallis była wyjątkowo pilną i pojętną uczennicą…

Księżna Windsoru całe życie słynęła z nienagannego gustu. Projektowali dla niej głównie Dior i Givenchy. Rzadziej Coco Chanel, której księżna nienawidziła, zresztą z wzajemnością. Do tego stopnia, że nazywała słynną projektantkę „zdzirą”. Za tę obelgę Coco kazała sobie słono płacić. Dla księżnej Windsoru stawka była potrójna!

Kreacje księżnej były jedynie tłem do bajecznej biżuterii, której pozostawiła po sobie aż 7.500 sztuk! Do najsłynniejszych chyba precjozów Wallis należała platynowa broszka wysadzana brylantami, rubinami, szmaragdami oraz cytrynianami w kształcie flaminga, którego księżna do końca życia uparcie nazywała „strusiem”. Według życzenia Wallis „flaming” miał być wykonany z niezwykle rzadkich, różowych brylantów, uzupełnionych szafirami oraz onyksami. Niestety, Cartierowi nie udało się zgromadzić aż takiej liczby różowych kamieni i wykonał flaminga z białych brylantów, ozdabiając mu skrzydła wyżej wspominanymi kamieniami szlachetnymi. Odbierając gotowy wyrób, księżna fuknęła na „cesarza jubilerów”: „A cóż mi tu pan podtykasz za strusia! Przecież zamawiałam FLAMINGA!”

Zgromadzone klejnoty stanowiły przepustkę do pałacu Buckingham, w którym królowa Elżbieta II pozwoliła się zatrzymać „tej kobiecie” po pogrzebie męża. I to tylko na jedną noc. Tę noc Wallis spędziła samotnie, gdyż po złożeniu księcia Windsoru, byłego króla Edwarda VIII, do grobu cała rodzina królewska ostentacyjnie wyjechała do Windsoru, pozostawiając wdowę pogrążoną w rozpaczy w jednym z licznych pokoi gościnnych.

Anne Sebba
Ta kobieta. Wallis Simpson
(That Woman), Tłumaczenie: Anna Sak
Oprawa miękka, Wydanie: pierwsze,
Opracowanie graficzne: Katarzyna Borkowska Rok wydania: 2012,Format: 144×205, Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Znak literanova
Cena detaliczna: 39,90 zł

Scroll to Top
Scroll to Top