Skóra zwierciadłem duszy

Skóra jest największym narządem człowieka. Spełnia bardzo różne i ważne funkcje jako: powłoka ochronna, narząd oddychania, narząd wydzielniczy i regulator ciepła. Wszystkie te funkcje można jednak sprowadzić do wspólnego mianownika oscylującego między dwoma biegunami – izolowaniem się a kontaktowaniem się. Uważamy skórę za materialną granicę zewnętrzną, a równocześnie za pośrednictwem skóry mamy kontakt ze światem zewnętrznym, czujemy to, co nas otacza.

Skóra odzwierciedla naszą istotę – i to w sposób dwojaki. Po pierwsze, jest powierzchnią, na której znajdują odbicie wszystkie narządy wewnętrzne. Wszelkie zaburzenia wewnętrzne uzewnętrzniają się na skórze. Doświadczony praktyk potrafi na podstawie wyglądu skóry określić stan poszczególnych narządów wewnętrznych. Skóra jednak nie tylko uzewnętrznia nasz stan organiczny, lecz odzwierciedla również nasze stany i reakcje psychiczne. Niekiedy jest to tak wyraźne, że zauważalne dla każdego. Czerwienimy się ze wstydu i bledniemy ze strachu, pocimy się z emocji i ze zdenerwowania, i dostajemy „gęsiej skórki” z przerażenia. Specjalnymi przyrządami elektronicznymi można zmierzyć niewidoczne na zewnątrz przewodnictwo elektryczne naszej skóry.

Na każde słowo bowiem, każdy temat, każde pytanie skóra reaguje natychmiastową zmianą w swoim przewodnictwie elektrycznym. Nazywa się to reakcją psychogalwaniczną. To wszystko dowodzi, że skóra jest dużą powierzchnią projekcyjną, na której odbijają się zarówno somatyczne, jak i psychiczne procesy naszego organizmu.

Każda wysypka, wyprysk czy plamy na skórze o podłożu psychogennym świadczą o tym, że coś dotychczas powstrzymywanego pragnie przekroczyć granicę i uzewnętrznić się. W formie wykwitu czy wysypki manifestuje się to, co dotychczas nie było widoczne.
Wyprysk dziecięcy u niemowląt to reakcja na matkę, która za mało dotyka swoje dziecko albo też nie okazuje mu dostatecznie dużo uczuć.

Jedną z najstarszych chorób skóry jest łuszczyca. Naturalny proces rogowacenia skóry zostaje w tym przypadku przyspieszony i wyolbrzymiony. Miejsca zaatakowane łuszczycą wyglądają jak pancerz. Ciało „opancerza się”, izolując ze wszystkich stron od otoczenia. Chory nie chce już niczego przyjąć, ani niczego oddać. Za każdym rodzajem obrony kryje się strach przed „zranieniem”. Dotyczy to głównie ludzi bardzo wrażliwych. Próba ukrycia wrażliwej duszy pod pancerzem ma w sobie coś tragicznego. Pancerz chroni wprawdzie przed zranieniem, ale równocześnie „chroni” przed wszystkim innym – miłością i bliskością również.

Image:FreeDigitalPhotos.net

Scroll to Top
Scroll to Top