Od zawsze fascynowały mnie wyjątkowe kobiety… Rozmowa z PLICHem!

Zapytam przewrotnie: skąd taka moda na modę PLICHa? Nie ma chyba wydarzenia towarzyskiego, na którym nie pojawiłaby się jakaś celebrytka w Twojej kreacji?

Rzeczywiście, ostatnio dość dużo znanych osób pojawia się w moich kreacjach lub z akcesoriami mojego projektu. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika – to chyba pytanie nie do mnie, a do gwiazd, które wybierają markę PLICH. Nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo miłe i mam nadzieję, że z czasem grona gwiazd stawiających na PLICHa będzie się powiększało.

Które gwiazdy postawiły już na PLICHa?

Lista znanych osób, które pojawiły się w kreacjach lub z torebkami mojego projektu jest dosyć długa i oczywiście nie sposób wymienić wszystkie. Ubierałem już między innymi Anię Cieślak, Urszulę Grabowską, Renatę Przemyk, Annę Popek, Agnieszkę Dygant, Marylę Rodowicz czy Agnieszkę Popielewicz.

Nie jest jednak tak, że PLICH pojawił się znienacka. Zdradzisz naszym Czytelniczkom skąd wziął się PLICH, jakie był początki?

Urodziłem się w rodzinie, w której nie było artystów, a mimo tego od zawsze wiedziałem, że chcę wyrażać się właśnie poprzez sztukę. Zacząłem więc poszukiwać – chodziłem na lekcje malarstwa, uczyłem się też śpiewu pod okiem prof. Olgi Szwajgier. Staram się też cały czas obserwować i analizować rzeczywistość – tak, aby nie przegapić jakiegoś ważnego momentu. Dość szybko określiłem się, że przede wszystkim zależy mi na kreowaniu mody. Swój pierwszy pokaz mody miałem już w wieku szesnastu lat w Hotelu Orbis Kasprowy w Zakopanem. Kolejnym ważnym krokiem była niewątpliwie przeprowadzka do Krakowa, gdzie założyłem swoją markę i otworzyłem pierwszy salon. Po pokazie, który miał miejsce w Pałacu pod Baranami w Krakowie, zdecydowałem, że aby dalej się rozwijać, a na tym zależy mi przede wszystkim, muszę przeprowadzić się do Warszawy. Tak też zrobiłem i w maju miało miejsce otwarcie mojego warszawskiego salonu przy ulicy Mokotowskiej 52.

Twoja moda to niemalże klasyczna elegancja. Tęsknisz za czasami, kiedy na ulicach i salonach nie królowała dzisiejsza bylejakość, stylowe prostactwo, wulgarność formy?

Rzeczywiście, sporo czerpię z klasyki – wiele osób nazywa to właśnie „klasyczną elegancją”. Wynika to przede wszystkim z mojej nostalgii za minionymi czasami, bo czasy, w których żyjemy, są niestety bardzo wulgarne.

Kobieta w kreacji PLICHa to….?

Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie w taki sposób, żeby nie uciec w banał i pustosłowie. Z pewnością mogę powiedzieć, że ubieram kobiety z charakterem, które szukają czegoś więcej. Marzę, by ludzie dzięki moim kreacjom mogli celebrować każdą chwilę swojego życia.

Jakie są Klientki Twojego warszawskiego butiku? Przychodzą same gwiazdy? Panie „prosto z ulicy”?

Nie dzielę swoich klientek na „gwiazdy” i pozostałe – każda jest dla mnie tak samo ważna, dkażdej osoby podchodzę bardzo indywidualny sposób.

A co dla Panów? Nie chcemy być modowo traktowani po macoszemu!

Absolutnie nie traktuję panów po macoszemu, projektuję przecież także dla mężczyzn. Co prawda w moim salonie znajdują się przede wszystkim kreacje dla kobiet, ale nie oznacza to, że ubieram tylko panie. Na witrynie można zobaczyć tylko jeden garnitur zaprojektowany przeze mnie – to takie zaproszenie, zachęta dla mężczyzn, którzy szukają czegoś wyjątkowego dla siebie. Wiele osób korzysta z tego zaproszenia i decyduje się na indywidualne zamówienia szyte na miarę.

Jako jedyny polski projektant zostałeś zaproszony do akcji „Paryż bez futra”. Czyli, wiadomo już jaki jest Twój stosunek do futer, tak?

Nazwa mówi chyba sama za siebie – nie angażowałbym się nigdy w projekt, który byłby sprzeczny z moimi przekonaniami. Celem akcji „Paryż bez futra” było zwrócenie uwagi społeczeństwa na wykorzystywanie zwierzęcych futer w przemyśle modowym. Prezentujące się podczas niej marki miały udowodnić, że można być stylowym i szykownym bez ich używania. Samo zaproszenie na pokaz do Paryża było dla mnie dużą niespodzianką i ogromnym wyróżnieniem. Z jednej strony mogłem przyczynić się do promowania szczytnej według mnie idei, a z drugiej – zaprezentować swoją kolekcją w stolicy mody.

Poplotkujmy trochę. Jak to było z rzekomą żoną Wolińskiego, która pojawiła się w Twojej sukience?

Trudno jest mi się wypowiadać w tej sprawie, bo de facto dotyczy mnie w małym stopniu. Jednak faktem jest, że na zdjęciach, które krążą w sieci, kobieta u boku Dawida Wolińskiego ma na sobie sukienkę mojego projektu. Jeśli ślub się rzeczywiście odbył, to miło mi, że wybranka Dawida postanowiła założyć tego wyjątkowego dnia sukienkę innego projektanta.

Kreacje PLICHa noszą jednak nie tylko celebrytki, ale i… psy. Na razie, zdaje się tylko Twoja suczka?

Moja suczka Paris będzie twarzą całej linii akcesoriów dla psów i już od dłuższego czasu wyprowadzając ją na spacery, korzystam z zaprojektowanych przez siebie smyczy i obroży.

Czy planujesz również poszerzyć ofertę o linię dla innych ras psów? Może jakieś indywidualne projekty na zamówienie? Umożliwiające personalizację?

To nawet nie jest kwestia planów, bo indywidualne zamówienia na akcesoria dla czworonogów już przyjmuję od jakiegoś czasu. Dla każdego psa znajdzie się coś odpowiedniego. Kwestią czasu jest natomiast wprowadzenie ich do stałej oferty dostępnej w salonie PLICH. Chciałbym, aby można było je kupić również przez internet.

Podobno myślisz również o własnej kolekcji biżuterii. Do tego aranżujesz wnętrza… Nie za dużo srok za ogon? Czy też wynika to z tego, że chcesz być projektantem kompletnym?

Zostając w ptasiej tematyce, powiedziałbym raczej, że każda pliszka swój ogonek chwali. Bardzo dobrze czuję się w otoczeniu rzeczy, które sam zaprojektuję. Noszę ubrania swojego projektu, mój pies ma akcesoria wykonane przeze mnie, zaaranżowałem też swój apartament, w którym na ścianach wiszą też obrazy mojego autorstwa. Jestem otwarty na różne sposoby wyrażania siebie, cały też szukam nowych form, które pozwolą mi się spełniać artystycznie. Zdarza mi się też na przykład przy okazji różnych sesji samemu robić fryzury i makijaże. Jeśli chodzi natomiast o biżuterię, to już wielokrotnie projektowałem ją na indywidualne zlecenia, ale cały czas myślę o tym, by rozwinąć tę część mojej działalności.

Twoje największe inspiracje? Muzy?

Od zawsze fascynowały mnie wyjątkowe kobiety będące ikonami minionego wieku – Elisabeth Taylor, Pina Bausch czy Audrey Hepburn. To one są moimi największymi muzami, to one inspirują mnie do tworzenia wielu kreacji.

Czy PLICH żyje modą 24 godziny na dobę czy też ma inne hobby, zajęcia, drobne przyjemności?

Oczywiście, że żyję modą dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo jest to dla mnie sposób na życie. Wszystko, co robię wynika z mojej pasji. Jednak oczywiście znajduję czas na inne – pozadomowe – zajęcia: jogę, spacery z psem, lekcje francuskiego czy spotkania z przyjaciółmi.

Jaki styl wybierasz sam dla siebie na co dzień? W czym chodzisz, np. na spacer z psem?

Oprócz butów i bielizny, których jeszcze nie projektuję, ale i na to przyjdzie czas, wszystkie elementy swojej garderoby projektuję sam. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, bo totalnie utożsamiam się z tymi ubraniami. Natomiast jeśli chodzi o mój styl, jestem zwolennikiem męskiej mody, która nie jest przerysowana. Moim zdaniem mężczyzna powinien być eleganckina co dzień również i tak też sam staram się wyglądać.

Masz za sobą również lekcje śpiewu i malarstwa. Zobaczymy kiedyś śpiewającego PLICHa w którymś z wokalnych talent show? Jaki jest w ogóle Twój stosunek do tego typu programów?

Z pewnością nie wezmę udziału w żadnym wokalnym talent-show, gdyż jestem bardzo sceptycznie nastawiony do tego typu programów. Wydaje mi się, że mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc osobom wiążącym swoją przyszłość ze śpiewaniem. Zwykle w takich produkcjach pojawiają się młode i zdolne osoby, aczkolwiek bez ukształtowanej świadomości i bez świadomości czekających na nich niebezpieczeństw. W związku z tym wydaje mi się, że udział w jakimkolwiek talent-show wiąże się z dużym ryzykiem i ja na pewno bym się na taki ruch nie zdecydował.

Mamy już programy dla śpiewaków, tancerzy, kucharzy, byłoby miejsce i sens na talent show dla projektantów mody amatorów?

Wydaje mi się, że prędzej czy później któraś ze stacji telewizyjnych wpadnie na taki pomysł. Jednak zastanawiam się czy taki program miałby jakikolwiek sens. Jestem dość sceptycznie nastawiony do tego typu produkcji.

Branża modowa, choć piękna, jest niełatwa. Tobie się udało. Jaką radę dałbyś młodym projektantom?

Najważniejsze jest to, by jak najwcześniej się określić, co chce się robić w przyszłości. Klasa maturalna to zdecydowanie za późno na taką decyzję, a niestety wiele osób podejmuje ją dopiero wtedy. Sądzę też, że dużą zaletą kreowania mody w naszym kraju jest fakt, że tak naprawdę w Polsce ten rynek cały czas się kształtuje i rozwija, więc jeśli ktoś jest utalentowany i dąży do sukcesu, z pewnością go osiągnie.

Dziękuję bardzo za rozmowę

rozmawiał: Andrzej Kwaśniewski

[fusion_builder_container hundred_percent=”yes” overflow=”visible”][fusion_builder_row][fusion_builder_column type=”1_1″ background_position=”left top” background_color=”” border_size=”” border_color=”” border_style=”solid” spacing=”yes” background_image=”” background_repeat=”no-repeat” padding=”” margin_top=”0px” margin_bottom=”0px” class=”” id=”” animation_type=”” animation_speed=”0.3″ animation_direction=”left” hide_on_mobile=”no” center_content=”no” min_height=”none”][portfolio_slideshow][/fusion_builder_column][/fusion_builder_row][/fusion_builder_container]

Scroll to Top
Scroll to Top