Lekarz, rodzina, dawca

Transplantologia w Polsce dzisiaj. Koordynowanie transplantacji. Lekarz, rodzina, dawca. Transplantacja a wiara. Rozmawiajmy z rodziną. Audycja dźwiękowa Czas [05:22]

Chciałabym przybliżyć państwu troszeczkę problem transplantologii, który od dłuższego czasu gości wśród nas. Myślę, że od słynnych czasów doktora G. dużo się o tym mówiło. Czy to było słuszne, czy nie, nie mnie to oceniać, natomiast na pewno miało ogromny wpływ na społeczeństwo. Kilka lat temu, na zlecenie ministerstwa, z kilkoma innymi organizacjami, robiłam taką kampanię, która miała na celu obudzić społeczeństwo do tego, by ludzie świadomie chcieli zostawać dawcami organów po śmierci lub też za życia, bo niektóre organy, tak jak wątroba, nerka, można za życia oddać i to są tak zwane przeszczepy rodzinne.
Myślę, że od tamtego czasu, bardzo powoli, bardzo mozolnie, ale zmienia się. Tutaj ogromny wkład w te zmiany ma prof. Rowiński, który jest prekursorem tych zmian, robi bardzo dużo, namawia wojewodów, marszałków do tego, by w swoich programach umieszczali takie działania. I to są bardzo ważne rzeczy, dlatego że od wielu lat, jak się spotykam z tymi ludźmi, bo współpracuję z organizacjami, które zajmują się przeszczepem narządów, to widzę, jak bardzo ważny jest ten problem w Polsce.

Teraz jest coraz lepiej, natomiast Polska stara się na wzór hiszpański zrobić taki system koordynowania transplantacji. Hiszpania może być wzorem, tam są koordynatorzy, u nas w Polsce też jest instytucja koordynatora. Są to osoby, które przechodzą odpowiednie szkolenie, które, w szpitalu mają za zadanie pilnować tego, że w momencie, kiedy jest potencjalny dawca organów, to obowiązkiem takiej osoby jest zgłoszenie tego do Poltransplantu. Później koordynowanie pobrania tych narządów. I to są bardzo ważne rzeczy, dlatego że osoba ta jest już przeszkolona. Wie, jak rozmawiać z rodziną, też przechodzi takie szkolenie. Dla tych koordynatorów są opracowywane scenki aktorskie, gdzie pokazana jest rozmowa z rodziną zmarłego, jak taką rozmowę lekarz powinien odbyć. To są bardzo trudne rzeczy, jeśli lekarz nie jest do tego przygotowany.
Zawsze powtarzam chorym, i lekarzom staram się to mówić, że wszystko rodzinie i pacjentowi można przekazać, pod warunkiem, że zrobi się to w odpowiedni sposób. To jest bardzo ważne i tego się uczą ci lekarze. Powoli to się zmienia, powoli jest coraz lepiej. Cieszę się, że prof. Rowiński edukuje i szkoli lekarzy. Natomiast organizacje pacjenckie, które zajmują się transplantologią, powinny w większym stopniu zająć się społeczeństwem. Profesor też to robi, ale już w mniejszym stopniu.

Oczywiście, są ludzie niereformowalni, są ludzie, którzy mówią: absolutnie nie, ja muszę iść w całości do nieba, bo tam moją duszę trzeba będzie poskładać z ziemskich kawałków. Nie wiem skąd, to się bierze, zwłaszcza że Kościół jak najbardziej popiera ideę transplantacji, więc nie wiem, skąd u ludzi wierzących takie stanowisko. To mnie zawsze zastanawia, no bo skoro jesteś wierzący, wiesz że stanowisko Kościoła jest takie a nie inne, to dlaczego postępujesz niezgodnie z wiarą; to jest dla mnie bardzo dziwne, ale takimi jesteśmy katolikami, takimi jesteśmy ludźmi. Ja jestem jak najbardziej osobą wierzącą, natomiast mówienie wbrew swojej wierze – no to jest coś nie tak. I tutaj zawsze mówię, żeby każdy, kto w ten sposób mówi, raczej zweryfikował swoja wiarę niż podejście do transplantologii. To jest rzeczywiście problem, szczególnie u osób starszych.

Natomiast młodzi ludzie bardzo fajnie do tego podchodzą, bo mówią: tak, chcemy, wypełniamy tę karteczkę, którą nosimy w portfelu. Która wtedy, gdy rzeczywiście przyjdzie taki moment i lekarze podejmą taką decyzję, że osoba może być dawcą narządów, to lekarze znajdują taką kartkę i wiedza, że jest zgoda.
Bo, oczywiście, jest domniemana zgoda. Czyli od każdego z nas, kto nie zgłosi sprzeciwu do Poltransplantu, bez pytania rodziny można pobrać organy. Natomiast co innego jest ustawa i prawo, co innego jest etyka lekarska. Każdy lekarz jednak woli porozmawiać z rodziną. I fajnie byłoby, żeby każdy, te osoby, które chcą być dawcami organów, noszące tę karteczkę, albo nie noszące i nie zgłaszające sprzeciwu, czyli świadome tego, że chcą być dawcami organów po śmierci, porozmawiały o tym z rodziną. Bo nie sam fakt noszenia karteczki, jest dowodem na to, że chcemy, tylko zgoda rodziny.

Później lekarz, gdy zapyta, czy państwu jest coś wiadomo na temat stanowiska osoby zmarłej, osoby najbliższej, na temat oddawania organów, bo tak teraz się te pytania zadaje, i usłyszy nie, to znaczy, że sprzeciwu nie ma, a tej rozmowy nie było. Czyli tak naprawdę świadczy to o nas, że w rodzinie nie rozmawiamy, boimy się takich rozmów. Nie mówimy o śmierci, o umieraniu, o tym, co chcemy, żeby z ciałem stało się po naszej śmierci, bo to jest tylko nasze ciało. Jeśli rodzina mówi, że wie, ale zmieniamy zdanie i nie zgadzamy się… No, to ja nie chciałbym, żeby moi najbliżsi zmieniali moje decyzje, które podjęłam za życia. To jak mnie kochali, skoro w ten sposób podchodzą do mnie. I znowu wracam do mojego tematu: brak rozmów w rodzinie, brak poszanowania siebie nawzajem, to jest bardzo ważne.

Chciałabym , żeby państwo w swoich sumieniach rozważyli swoje decyzje. A jeśli one mają być naszą własna decyzje, to poprosić rodzinę, żeby naszych decyzji nie zmieniała, niezależnie od okoliczności.

Scroll to Top
Scroll to Top