Jak się rozstać ze zmarszczkami

Cher – ikona popkultury i chirurgii plastycznej – nie ukrywa, że swą wiecznie gładką buzię i nieskazitelne ciało zawdzięcza zręcznym rękom lekarzy. Rozliczne inwazyjne ingerencje w urodę przysporzyły jej nie mniej sympatykków niż jej spektakularne sukcesy na estradzie i na ekranie, a ogromne grono fanów podziwia jej odwagę w kreowaniu swojego wizerunku. Starsza od niej o rok dwukrotna dziewczyna Bonda Maud Adams nie wstydzi się swoich zmarszczek. Ale Maud Adams, nawiasem mówiąc była żona chirurga plastycznego, a obecnie prezes firmy produkującej biokosmetyki – pochodzi ze Szwecji, kraju, gdzie kobiety traktują zmarszczki ze stoickim spokojem jako przejaw naturalnego i godnego procesu starzenia się. Czy nie kryjąc swych zmarszczek Maud Adams jest mniej piękna? A może wręcz przeciwnie?
Lepiej sytuowane Polki popatrują jednak zwykle raczej na Stany Zjednoczone, gdzie dwudziestoparoletnie starletki w rodzaju Lindsay Lohan czy Heidi Montag chodzą z niesmacznie napompowanymi ustami i innymi elementami ciała, a na botoks panie biegają w przerwie na lunch. Jako ta, która miała przyjemność zaznać fachowości we wstrzykiwaniu botoksu i doznać skutecznego i długotrwałego rozprasowania zmarszczki na czole, złego słowa o botoksie nie powiem. Ale też na następny zabieg już nie pójdę. Pod tym względem przypominam Szwedkę – nie zamierzam kłócić się z naturą.

Kosmetologiczna sztuka negocjacji

Do tej pory jedynym skutecznym sposobem na pozbycie się zmarszczek na twarzy był skalpel i chirurgiczne nici. Drogie kosmetyki reklamowano wprawdzie jako „lifting bez skalpela”, lifting ów był jednak tylko pobożnym życzeniem tej, która wydała w tym celu niemało pieniędzy. Polki drugiej połowy XX wieku miały więc do wyboru trzy możliwości: wydać majątek na chirurgiczny lifting, wydać pół majątku na nieskuteczne kremy bądź też nie wydawać nic i „starzeć się godnie”. I nie jest wcale powiedziane, że najgorzej wyglądały zwolenniczki trzeciego wyjścia!

U progu XXI wieku coraz mniej kobiet ma ochotę iść na noże z naturą. Po co skakać sobie do oczu, skoro można ponegocjować w przyjacielskiej atmosferze? Na fali „powrotu do natury” i coraz powszechniejszego w wysoko cywilizowanych społeczeństwach odchodzenia od arogancji względem praw przyrody również w dziedzinie kosmetologii i medycyny estetycznej dokonuje się rewolucja. Są już dostępne kosmetyki, technologie i urządzenia, które nie tylko potrafią uszanować gusta skóry, ale i zachęcić ją do samodzielnych, naturalnych procesów regeneracji.
Rewolucja w urodzie rozpoczęła się na przełomie XX i XXI wieku. Pierwsze lasery i agresywne peelingi ablatywne więcej obiecywały, niż dawały, zmuszając nieraz do wielotygodniowej rekonwalescencji w domu i grożąc powikłaniami. Jednak z czasem maszyny piękności przestały się brutalnie obchodzić ze skórą i zaczęły uważniej jej słuchać. I co istotne, ich łagodniejszy stosunek do skóry nie oznaczał wcale małej skuteczności. Złagodniały też odmładzające peelingi. A na półkach perfumerii i aptek pojawiły się preparaty ekologiczne nie tylko z nazwy, w tym pierwsze preparaty kosmetyku doskonałego – kolagenu aktywnego biologicznie. Okazało się, że skład kosmetyku wcale nie musi roić się od przejmujących zgrozą nazw w rodzaju glikol propylenowy, laurylosiarczan sodu czy metylparaben, od chemicznych „zapychaczy”, optycznych wygładzaczy i szkodliwych konserwantów. Że mogą istnieć kosmetyki stuprocentowo naturalne, a jednocześnie – co dla wielu okazało się zaskoczeniem – o skuteczności nie do pobicia.

Czy więc można pogodzić Szwecję z Ameryką? Starzeć się godnie i w sposób naturalny, tyle że elegancko i wizualnie dużo wolniej? Wszystko wskazuje na to, że tak. Oto kilka wybranych osiągnięć najnowocześniejszej technologii i biotechnologii, które charakteryzują się tym, że łączą dwie zalety – dużą skuteczność i przyjazną współpracę ze skórą.

Kolagen aktywny biologicznie – naturalne odmładzanie

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o rewelacyjnych kosmetycznych perspektywach kolagenu aktywnego biologicznie, pomyślałam, że moja rozmówczyni, profesor zwyczajna z dziedziny chemii, chce sobie ze mnie zakpić. Lekarze dermatolodzy tłumaczyli mi, że po kolagenie jako kosmetyku nie można spodziewać się wiele – jego cząsteczki są ogromne i nie wnikną przez pory skóry, by uzupełnić deficyty od środka. Jakiś czas później, gdy na rynku pojawiły się polskie preparaty kolagenu, kobiecy dodatek do ogólnopolskiej gazety, wspierany autorytetem znanego profesora dermatologii, zarzucał producentom polskiego kolagenu, że usiłują nabijać klientów w butelkę.

A jednak polski kolagen aktywny biologicznie wytrzymał próbę czasu. Jego krytycy nie potrafili dostrzec różnicy między „kolagenami” oferowanymi dotychczas na kosmetycznym i medycznym rynku a nową technologią, która pozwalała zachować kolagen w postaci tzw. nietkniętej, czyli takiej, jak występuje w żywym organizmie. Dotychczasowe „kolageny” były niczym smażona ryba – niby białko, ale już „ugotowane”. Mogły pełnić pewną rolę kosmetyczną, np. jako warstwa ochronna na naskórku czy nawet jako wypełniacz zmarszczek, nie mogły jednak zastąpić żywego kolagenu, którego z wiekiem ubywa w skórze i w całym organizmie. Nowy kolagen jest taki jak kolagen w nas.

Kolagen buduje organizmy kręgowców, stanowi 25% suchej masy ludzkiego ciała i 75% suchej masy naszej tkanki łącznej. Jest rusztowaniem dla tkanek rozmaitych narządów organizmu, w tym skóry. Gdy zaczyna go brakować, skóra zapada się, tworzą się zmarszczki, zwiotczenia, rodzą się problemy. Choć nasz organizm sam wytwarza kolagen, w niesprzyjających okolicznościach nie nadąża z produkcją, a z wiekiem produkcja mocno spada. Dlatego w laboratoriach już od dekad trwały próby jego uzyskania, poczynając od eksperymentów podjętych w latach sześćdziesiątych przez Paula Börnsteina, który po latach przyznał, że nie zdołał uzyskać kolagenu w postaci aktywnej biologicznie.
Kolagen aktywny biologicznie dostępny dziś na rynku jest plonem pracy badaczy z polskiego Wybrzeża, już od lat osiemdziesiątych XX wieku pracujących w niezależnych od siebie zespołach i wzajemnie uzupełniających i kontynuujących swoje dokonania. Dzięki ich wysiłkom powstały pionierskie metody pozyskiwania kolagenu „nietkniętego”. Otrzymuje się go w bardzo rygorystycznych warunkach ze skór ryb. I zdobył on już uznanie na świecie – najmłodszy polski kolagen ANNA PIKURA BIOAKTIV, produkowany przez firmę od sześciu lat związaną z rynkiem kolagenowym, choć zaledwie w ubiegłym roku debiutował na największych na świecie targach kosmetycznych w Bolonii, już zyskał sobie międzynarodową renomę, znajdując dystrybutorów i klientów od Stanów Zjednoczonych przez Unię Europejską aż po Daleki Wschód.

Kolagen aktywny biologicznie to kosmetyk idealny. Nie zaszkodzi. Nie uczuli. Nie można go przedawkować. Sto procent natury. Zero chemii. Bezpieczny nawet dla osesków. A przy tym wszystkim działa kosmetyczne cuda. Choć z ryb, bardzo przypomina nasz, ludzki, i uzupełnia jego deficyty. Rezultaty są widzialne gołym okiem i odczuwalne: cofanie objawów starzenia się oraz eliminacja problemów skóry i sąsiadujących z nią tkanek. Kolagen aktywny biologicznie pomaga na wszystko – od zmarszczek po ciężki trądzik. Jego producenci proponują zresztą zróżnicowane preparaty, które dzięki rodzajowi zastosowanego kolagenu i naturalnym dodatkom do niego szczególnie dobrze radzą sobie z rozmaitymi problemami. I tak np. choć podstawowy preparat AP BIOAKTIV White wyraźnie spłyca zmarszczki, ujędrnia skórę i odmładza rysy, to ekskluzywny AP BIOAKTIV Plus, wzbogacony w naturalne witaminy A i E w postaci czynnej, czyni to jeszcze szybciej, w ciągu paru tygodni dając spektakularne rezultaty.

Metoda godna więc XXI wieku. Absolutnie bezpieczna, skuteczna i całkowicie naturalna. Przywracająca skórze jej właściwe funkcje, przypominająca jej młode lata – a to bardzo ważne! W dodatku do użytku w domowym zaciszu, choć w fachowych rękach kosmetyczek i masażystów może zaprezentować się jeszcze lepiej. „Znajomi dziwią się, czemu wyglądam coraz młodziej”, „koleżanki podejrzewają, że zrobiłam sobie operację plastyczną” – tak opowiadają mi kobiety, które zakochały się w kolagenie. Wierzę im, bo… sama też się do nich zaliczam.

Światło i dźwięk

Dwa rodzaje urządzeń i dwa sposoby pobudzania procesu regeneracji naszego własnego kolagenu oraz poprawy funkcji już istniejących jego włókien. Skutek – zmniejszanie się zmarszczek. Zwykle jest to proces rozpoczynający się w chwili zabiegu i trwający przez wiele miesięcy.

Światło – czyli fotoodmładzanie – to lasery frakcyjne i IPL, skracające i przebudowujący włókna kolagenu i pobudzające jego syntezę. Pełny efekt widać więc nieraz dopiero po pewnym czasie. Są to metody nieablatywne (nieuszkadzające wierzchnich warstw naskórka), czyli niewymagające kilkutygodniowej rekonwalescencji z dala od wzroku otoczenia. Usuwają lub spłycają zmarszczki i eliminują inne problemy (np. przebarwienia). Kwalifikacji do zabiegu dokonuje lekarz, ponadto konieczne jest spełnienie rozmaitych warunków zarówno przed zabiegiem jak i po nim. Zabieg nie jest bolesny, można odczuwać w jego trakcie lekkie szczypanie. Po kilku dniach od zabiegu może pojawić się lekkie zaczerwienienie, które powinno jednak szybko ustąpić. Zaleca się serię kilku zabiegów w odstępach ok. miesiąca.
Antyzmarszczkowy dźwięk to… fale radiowe, czyli z angielska RF. W sposób nieinwazyjny pobudzają one skórę do działania, tak że w ciągu kilku tygodni, a nawet miesięcy następuje stopniowa poprawa jej struktury, napięcia, jędrności i elastyczności, wygładzają się zmarszczki, polepsza się owal twarzy. Pierwsze efekty widać w zasadzie od razu, ponieważ kurczenie się istniejących włókien kolagenu następuje na miejscu, skóra staje się więc od razu jędrniejsza i lepiej napięta. Jednak głęboki masaż wykonany przez falę akustyczną polepsza metabolizm i z biegiem czasu powoduje wzrost samodzielnej syntezy kolagenu w skórze i jego przebudowę. Zostają usprawnione procesy odnowy, polepsza się stan skóry i odmładza jej struktura i wygląd, a dobre efekty utrzymują się kilka lat.

Urządzenia RF bywają zróżnicowane. Generalnie zabiegi można podzielić na typ thermage – jednorazowe, o dużej mocy, pod kontrolą lekarza, i radiage – serię delikatniejszych, mniej ryzykownych zabiegów, które mogą wykonywać odpowiednio przeszkolone kosmetyczki.

Czym by tu wypełnić zmarszczkę?

Czegóż kobiety nie są w stanie wstrzyknąć sobie w skórę, byle tylko wyglądać młodziej! (A czasem starzej). Preparaty syntetyczne (ich nazwy budzą dreszcze), preparaty naturalne (np. kolagen bydlęcy, w odróżnieniu od opisanego wyżej rybiego nieaktywny biologicznie, za to mogący wywoływać uczulenia), wreszcie preparaty, które zawdzięczamy inżynierii genetycznej. Istne ciała obce! Choć zgodnie z prawem i etyką medyczną wszystkie takie preparaty muszą być biozgodne, czyli wywoływać prawidłowe reakcje w żywym organizmie i nie wywoływać nieprawidłowych, to jednak miłośnik natury zawsze będzie patrzył na nie podejrzliwie. Po pierwsze, wypełnianie zmarszczek to jednak metoda inwazyjna – polega na wstrzykiwaniu czegoś w głąb skóry, przy pominięciu jej naturalnej obronnej bariery. Po drugie, choć preparat formalnie biozgodny, to skąd wiadomo, że będzie biozgodny akurat ze mną? I że skutki nie będą opłakane? Last, but not the least, tego typu realizacja marzenia o pożegnaniu ze zmarszczkami wymaga ręki artysty. A że nie każdy lekarz nim jest, przekonują doświadczenia hollywoodzkich gwiazd, choćby i Melanie Griffith.

Cóż więc ta kontrowersyjna metoda robi w spisie najciekawszych naturalnych metod pozbywania się zmarszczek? Otóż istnieją substancje, które naprawdę można wstrzykiwać do skóry bezpiecznie, a nawet z pożytkiem – ponieważ nie tylko wypełniają zmarszczki, ale i pobudzają skórę do samodzielnej pracy.

Najpopularniejszą z nich jest kwas hialuronowy. W postaci naturalnej ten polisacharyd występuje w naszym organizmie, przede wszystkim w skórze. Jednym z jego podstawowych zadań jest zapewnianie należytego nawilżenia tkanek, a udaje mu się to dzięki wręcz nieprawdopodobnej umiejętności wiązania wody – od 1 tys. do 4 tys. razy więcej niż sam waży! Lecz – podobnie jak to jest z kolagenem – z biegiem lat go nam ubywa.
Wprowadzanie syntetycznego kwasu hialuronowego pod skórę nie tylko więc wypełnia zmarszczkę, ale i poprawia nawilżenie tkanek, bez którego nie są one w stanie prawidłowo funkcjonować. Jako wypełniacz zmarszczek odgrywa on więc nie tylko rolę upiększającą, ale i poprawia funkcjonowanie dojrzałej skóry. Ze względu na swe pożyteczne właściwości jest wykorzystywany nie tylko w medycynie estetycznej, ale i produkcji wysokiej jakości preparatów farmaceutycznych m.in. dla okulistyki i ortopedii, a także jako cenny składnik nawilżający i ochronny w kosmetykach. W medycynie estetycznej używa się takich jego preparatów jak Surgiderm, Restylane, Rofilan.

Zabieg wykonuje oczywiście lekarz (który wcześniej musi zresztą przeprowadzić staranną kwalifikację do zabiegu), podając kwas hialuronowy cieniutkimi igłami. Przez parę dni po zabiegu mogą występować obrzęki i zaczerwienienia. Zabieg trzeba powtarzać (mniej więcej co rok, czasem częściej, a nieraz rzadziej), ponieważ kwas hialuronowy z biegiem czasu wchłania się, rozkładając się na dwutlenek węgla i wodę.

Inną substancją wypełniającą zmarszczki w sposób przyjazny dla organizmu jest kwas polimlekowy (preparat Sculptra, wcześniej New Fill), mocno pobudzający samodzielną syntezę kolagenu w skórze – można więc powiedzieć, że wypełnia zmarszczki w sposób naturalny naszym własnym kolagenem. Efekty pojawiają się więc stopniowo, po kilku tygodniach, za to utrzymują się nawet 2 lata i wyglądają bardzo naturalnie. Należy przeprowadzić 2-3 zabiegi. Kwalifikuje do nich i wykonuje je oczywiście lekarz. Procedura wymaga jednak dyscypliny i od lekarza (odpowiednio głębokie podanie, żeby nie tworzyły się grudki), i od pacjentki (przez kilkanaście dni po zabiegu konieczny samodzielny masaż twarzy kilka razy dziennie).

Dla każdego coś naturalnego

Kulturalne negocjacje ze skórą można więc prowadzić na różnych płaszczyznach – na wierzchu naskórka (kolagen aktywny biologicznie), w obszarze śródskórnym (iniekcje kwasu hialuronowego), a nawet w głębszych warstwach skóry właściwej (fale radiowe) – a rezultaty będą porównywalne. Coś dla siebie znajdzie więc i oddany miłośnik natury, który chce serwować skórze wyłącznie dobroczynne substancje naturalne, jak i ktoś spragniony dreszczyku emocji na widok lekarskiego kitla, strzykawki i igły.

Dla szybszego efektu można walczyć ze zmarszczkami metodą kombinowaną. Istnieją już zresztą urządzenia łączące np. światło IPL z falami radiowymi (światło dociera wówczas głębiej).

Scroll to Top
Scroll to Top