manekiny

Jak „robić” modę w tym kraju?

Ambicje mamy globalne, mniemanie o sobie uniwersalne, zaś przepisy rodem z jakiegoś marionetkowego państewka i urzędników z buszu.

Polski system podatkowy jest oceniany przez przedsiębiorców na dwóję z plusem – czytam w Gazecie Prawnej. O haraczach podatkowo-ubezpieczeniowych nie warto już nawet wspominać. Lepiej nie wspominać, bo policja skarbowa ma uprawnienia, nie wiem czy nie większe od jednostek antyterrorystycznych i może znienacka wylądować mi na biurku. Od biurka do biurokracji. Jedno, szybkie okienko przypomina dziś rysunek, bodaj Andrzej Mleczki. Dwa okienka: jedno dla tych, którzy mają czas i drugie dla tych, którym się spieszy. Tych, którym się spieszy jest oczywiście więcej i kolejka kilometrowa.

Odchudzanie państwowych etatów idzie w najlepsze. Świetnie, problem w tym, że na ich miejsce zatrudniani są krewni i znajomi królika. W śląskim NFZ trwa wymiana kadr, bo stare czymś tam podpadły – czytam w Gazecie Wyborczej. Nowy szef znalazł nowych fachowców w swojej starej partii – np. trenera czy prezesa od… hokeja na lodzie. Będzie decydował o szpitalach czy oddziałach czy leczeniu specjalistycznym, np. psychiatrycznym. Nie wiem, nie znam się ani na medycynie, ani na hokeju, ale jak dla mnie – jedno do drugiego ma się jak pięść do nosa.

Szkoda tylko, że w tym kraju wciąż brakuje jakiejś konkretnej pięści, bo nosów do zdzielenia aż nadto.

Ad rem. Do mody. Pewna dziewiczo niewinna, jeżeli chodzi o prowadzenie biznesu w tym kraju, bezrobotna kobieta postanowiła założyć firmę. Dziewiczo naiwna – liczyła na wsparcie Państwa, w tym przypadku dotację z Urzędu Pracy na uruchomienie działalności.

Jakże „miło” się rozczarowała, kiedy już podczas pierwszej rozmowy z prowincjonalną biurokratką (rzecz dzieje się w jednym z „miast przeklętych” na Śląsku – „przeklętych” dlatego, że wzmianki o nim pojawiają się w mediach wyłącznie w przypadku afer i skandali) została potraktowana, jak:
element niepewny (zniesmaczona mina, pytania w stylu „czy wie, na co się decyduje, czy ma o biznesie jakiekolwiek pojęcie)
analfabetka (czy czytała regulamin? czy zrozumiała? powtórzę najważniejsze punkty)
potencjalny przestępca gospodarczy (została poinformowana na wstępie o wszystkich możliwych konsekwencjach przy wykryciu jakichkolwiek nieprawidłowości, nakazach, zakazach, karach i sankcjach)

Niezrażona brnęła dalej, aż natknęła się na kolejna przeszkodę. Nie wiedziała bowiem, naiwna, że urzędnicy są głównie od: wydawania wniosków, przyjmowania wniosków, rzucania kłód pod nogi i zniechęcania. Kiedyś nawet tłumaczyła mi to zaprzyjaźniona urzędniczka: „Tak jest prościej! Zniechęcony petent nie wróci, ja nie będę musiała go pouczać, poprawiać, pchać sprawy do przodu i męczyć się z nią miesiącami. Myślisz, że u nas nie ma naszej 'wewnętrznej’ biurokracji?”.

Ale ad rem. Do mody. Pani przyszła bizneswoman usłyszała, że do wniosku musi dołączyć umowę przedwstępną najmu lokalu. Jakie są ceny najmu lokali użytkowych, nawet w tym „mieście przeklętym” będącym miejscem akcji, nikomu chyba nie trzeba mówić. Jako bezrobotna „faktycznie”, a nie wyłudzająca świadczenia, która dorabia trzy razy tyle na boku, oczywiście na wynajęcie lokalu pieniędzy nie ma, mówi więc – całkiem logicznie – że takiego obowiązku nie ma, a poza tym są przecież zawody czy też usługi, które nie są prowadzone w lokalu, stacjonarnie, w miejscu postoju, jak to się bodaj w wojsku mówi.

„Nie ma takich” – słyszy w odpowiedzi.

„Tak? A jeśli ja chcę być personal shopper’ką?” – odpowiada niezrażona, potencjalna bizneswoman. – „Usługi świadczy się poza 'lokalem’, np. w domu Klientki czy w sklepie, a siedzibę firmy mogę mieć przecież we własnym mieszkaniu?”

„Nie ma takiego zawodu!” – autorytatywnie głosi prowincjonalna urzędniczka.

„Tak? A to bardzo ciekawe, bo ja właśnie tydzień temu ukończyłam kurs „Personal Shopper” organizowany przez… tutejszy Urząd Pracy”.

I na tym mogłaby się ta historia zakończyć, bez komentarza, bo puentę napisało życie.

A jeśli ktoś czeka jeszcze na odpowiedź na postawione w tytule pytanie, to proszę bardzo. Jak? Najlepiej jak najdalej od urzędasów, biurokratów, prowincjonalnych kacyków, którzy nie potrafią ustawić sygnalizacji świetlnej w odpowiednim miejscu, a co dopiero, żeby na Modzie się znali. Aha, a wszelkie przepisy i regulaminy najlepiej spalić przed czytaniem. I tak ich interpretacja zależy od aktualnego nastroju panienki zza drugiej strony biurka.

Andrzej Kwaśniewski

Scroll to Top
Scroll to Top