Akcja „Stop pijanym kierowcom” ma na celu zmianę podejścia Polaków do jazdy pod wpływem alkoholu. Organizatorzy kampanii apelują, aby nie dawać osobom nietrzeźwym przyzwolenia na prowadzenie pojazdów.
– Powinniśmy reagować, jeżeli widzimy, że osoba po kieliszku wsiada do samochodu. Nieważne, czy jest to osoba obca czy nasz znajomy. W Polsce przymykamy na to oko, nie chcemy się mieszać – zauważa kierowca rajdowy Karolina Pilarczyk w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Głównym problemem, z którym walczą twórcy kampanii „Stop pijanym kierowcom”, jest właśnie ciche przyzwolenie na to, aby pijana osoba usiadła za kierownicą. Często nietrzeźwy nie jest świadomy zagrożenia, jakie może stworzyć na drodze, samodzielnie ocenia swój stan i stwierdza, że ilość wypitego alkoholu nie przeszkodzi mu w prowadzeniu pojazdu. Osoba, która jest świadkiem takiej sytuacji lub jej uczestnikiem nie powinna pozwolić pijanemu, aby ten kierował samochodem. Brak reakcji może mieć tragiczne konsekwencje.
– Musi być odpowiedzialność za własne czyny. Myślimy, że kieliszek, dwa, to jest nic, a często minuta, sekunda może złamać komuś całe życie – przestrzega prezenter telewizyjny Ryszard Rembiszewski, który wspiera kampanię przeciwko nietrzeźwym kierowcom.
W gronie przeciwników jazdy pod wpływem jest m.in. Marek Kościkiewicz. Choć muzyk przyznaje, że w młodości zdarzyło mu się usiąść za kierownicą po niedużej ilości alkoholu, to teraz jest pewien, że nigdy nie zrobi tego ponownie.
– Są pewne zasady. Oczywiście każdy oblicza swoją wytrzymałość na promile i ktoś mówi: ja mogę wypić piwo i jechać, bo jestem duży i mój organizm szybko spala alkohol. Ale jeżeli mamy z alkoholem do czynienia, to w ogóle nie myślmy o samochodzie – radzi Marek Kościkiewicz.
Jednak nie w każdym przypadku wzrost świadomości na temat zagrożeń, jakie niesie za sobą jazda po pijanemu, wystarcza, aby nietrzeźwi kierowcy nie powtarzali swoich błędów. Często osoby te, pomimo złapania przez policję, ponownie popełniają to wykroczenie. Zdaniem aktorki Anny Samusionek przyczyna tkwi w źle działającym systemie kar.
– Skłaniam się ku temu, żeby to nie były wyroki w zawieszeniu, które de facto powodują, że sprawca ma uczucie, że w ogóle wyroku nie ma. Tylko, żeby to były kary wykonalne i dotkliwe natychmiast – mówi aktorka.