Dobra kłótnia

Chociaż raczej kojarzy się negatywnie, kłótnia może przynosić wiele korzyści. Niezależnie od tego, z kim toczysz spór, spraw, aby nie był on bezcelowy.

Są osoby, które wolą unikać spięć, ponieważ boją się konfrontacji i złości nakierowanej na siebie. Inni z kolei uwielbiają kłótnie i sami szukają powodów, aby doprowadzić do ostrej wymiany argumentów. Oczywiście żadna z tych postaw nie jest dobra. Po pierwsze dlatego, że unikanie kłótni może prowadzić do dalszych sporów i poczucia niezrozumienia (skąd druga osoba ma wiedzieć, że coś nam nie odpowiada, skoro tego nie mówimy?). Po drugie – ponieważ nie powinna ona służyć rozładowaniu frustracji, ale wprowadzaniu konstruktywnych zmian i budowaniu relacji, opartych na wzajemnym szacunku. Jak zatem sprawić, aby spory z agresywnych przerodziły się w sensowne i mądre?

Oczywiście należy zacząć od siebie. W wymianie argumentów biorą udział co najmniej dwie osoby i z pewnością nie jesteśmy w stanie przewidzieć każdej reakcji rozmówcy. Jednak odpowiednie podejście do samej kłótni może sprawić, że osoba, z którą toczymy spór, dostrzeże, że naszym celem wcale nie jest atakowanie jej, ale ustalenie pewnych zasad. Najłatwiej reguły dobrej kłótni wprowadzić wśród domowników – wystarczy porozmawiać z nimi i wyjaśnić, że niekoniecznie trzeba na siebie krzyczeć, kiedy wystąpi konflikt. Problem pojawia się w chwili, gdy musimy skonfrontować się ze współpracownikiem, znajomym, szefem. Wówczas należy przestrzegać kilku zasad, a być może rozmowa nie skończy się trzaskaniem drzwiami.

Pierwszą z nich jest spokój. Najgorszym momentem na wszczęcie kłótni jest ten, kiedy jesteśmy naprawdę zdenerwowani. Reagowanie impulsywne w tym przypadku na pewno nie przyniesie dobrych rezultatów, a może nawet poskutkować późniejszym poczuciem winy za niesprawiedliwe potraktowanie drugiej osoby. Kiedy zatem ktoś zagra tobie na nerwach, daj sobie chwilę na uspokojenie się. W złości ciężko myśleć obiektywnie i racjonalnie. Poczekaj zatem aż przejdzie. Przemyśl sytuację. Zastanów się, czy rzeczywiście ta osoba zrobiła to, o co ją posądzasz. A może zaszło jakieś nieporozumienie? Rozważ wszystkie swoje argumenty, których może ci zabraknąć podczas konfrontacji. Jeżeli natomiast rozmowa zmierza w kierunku kłótni i nie masz chwili na opanowanie emocji, weź kilka głębokich wdechów, spójrz na osobę, z którą rozmawiasz i powiedz na głos: „Nie chcę się z tobą kłócić”. Rozładuje to napięcie zarówno w tobie, jak i w drugiej osobie, która prawdopodobnie też nie chce się denerwować.

Kiedy dojdzie do konfrontacji, staraj się mówić rzeczowo. Uważaj, aby słowa wypowiedziane pod wpływem emocji nie zraniły drugiej osoby. Rozmawiaj tylko o tym, co jest kwestią sporu i nie przywołuj nagle wszystkich podobnych sytuacji, kiedy partner czy współpracownik ciebie zawiódł. Nawet, jeśli zaczniesz słuchać zarzutów pod swoim adresem. Twój spokój i opanowanie udzielą się rozmówcy. Tak samo, jak twoja dobra wola i chęć do wyjaśnienia sytuacji.

Druga zasada brzmi po prostu: Słuchaj. Nie jest jednak tak łatwa do wykonania w praktyce, jak mogłoby się wydawać. Musisz jednak pamiętać, że druga osoba ma takie samo prawo do wypowiedzenia swojego zdania i swoich argumentów, jak ty. Szanuj to prawo. Nie zagaduj i nie podnoś głosu, kiedy tylko rozmówca otwiera usta, żeby się bronić. Efektem będzie tylko rosnąca frustracja, a i tak żadne z was nie będzie słuchać tego, co mówi drugie.

Zasada trzecia: Komunikuj to, co czujesz. Od dawna psycholodzy podkreślają zaletę tak zwanych „komunikatów JA”. Polegają one na tym, że zamiast stwierdzić „Znowu wróciłeś do domu zbyt późno”, powiedzieć „Nie lubię, kiedy wracasz później, niż to ustaliliśmy. Czuję wtedy, że mnie lekceważysz i nie szanujesz mojego czasu”. Chodzi zatem o to, aby nie oskarżać, ale dokładnie zakomunikować drugiej osobie, jak się czujemy i dlaczego. Zamiast „TY” mówimy „JA”. Powodem, dla którego ta metoda odnosi sukcesy, jest fakt, że z emocjami nie można dyskutować. Rozmówca więc, zamiast szukać wymówek, dlaczego wrócił do domu później, niż obiecał, będzie musiał przyjąć do wiadomości, co swoim zachowaniem spowodował.

Zasada czwarta: Szukajcie kompromisu. Niekiedy kłótnia jest potrzebna tylko po to, aby oczyścić atmosferę albo rozładować napięcie. Innym razem dotyczy ważnych spraw, które są nieuregulowane i trzeba znaleźć sposób na to, aby ten problem rozwiązać. Najgorszym wyjściem z tej sytuacji jest oznajmienie, że ma być tak, jak ty chcesz. Nawet, jeśli w jakimś stopniu masz rację. Zastanów się, jak takie słowa oddziałałyby na ciebie? Pewnie, jak płachta na byka… Dlatego uznaj prawo drugiej osoby do znalezienia takiego rozwiązania problemu, który usatysfakcjonowałby również i ją. Nie tylko ciebie. Pokażesz jej w ten sposób, że szanujesz jej zdanie, a jej potrzeby są dla ciebie ważne.

Zasada piąta: Unikaj takich wyrazów, jak „nigdy” i „zawsze”. Nie wnoszą one do kłótni niczego dobrego, a jedynie służą zranieniu uczuć innych. I są zazwyczaj nieprawdziwe. Jeśli zatem słowo „nigdy” albo „zawsze” wyskoczy z twoich ust w czasie sporu, cofnij je. Przeproś i powiedz, że wcale tak nie uważasz, ale twoja frustracja z powodu powtarzającej się sytuacji sprawia, że tak zaczynasz czuć.

Zasada szósta: Reaguj na każdą sytuację konfliktową. Nawet, jeśli nie lubisz konfrontacji. A może właśnie wtedy szczególnie. Unikanie kłótni i chowanie w ten sposób negatywnych emocji w sobie nie jest wyjściem z sytuacji. Z czasem nagromadzi się tyle żalu i goryczy, że wybuchniesz w najmniej oczekiwanym momencie. Wówczas twoje emocje wezmą górę i na nic nie zdadzą się próby zapanowania nad sobą i nad chęcią wypominania drugiej osobie wszystkich sytuacji, w jakich cię skrzywdziła. Nie oczekuj wtedy, że kłótnia przebiegnie spokojnie. Twój rozmówca, pogubiony w sytuacji, z pewnością zareaguje agresywnie i na rzeczowość oraz wzajemne słuchanie siebie będzie już za późno.

Mądre kłócenie się jest trudne i wymagające. Warto jednak dążyć do tego, aby spór był okazją do wyjaśnienia sytuacji, okazania sobie szacunku, dążenia do zrozumienia siebie nawzajem. Wówczas istnieje realna szansa, że coś zmieni się na lepsze i unikniemy dalszych nerwów i niepotrzebnej irytacji.

Natalia Klimek

Scroll to Top
Scroll to Top