biznesu modowego

Przegląd tygodnia: Ciemna strona kobiet i biznesu modowego

Nie samą modą człowiek żyje, ale od niej zaczynamy. W mijającym tygodniu mocno uaktywnił się dom mody CH Carolina Herrera. My przedstawiliśmy kompletną kolekcję na sezon jesień-zima 2018, w tym linie damską, męską i dziecięcą, a także kolekcję torebek Victoria Insignia.

Jesień, to również sezon pokazów. Już na przyszły tydzień zapraszamy na Pokazy Mody w Silesia City Center, czyli modową inaugurację sezonu. Inaugurację, co nas niezmiernie cieszy, pod naszym patronatem. My tam na pewno będziemy!

Jak zawsze przyjrzeliśmy się najnowszym trendom, takim jak chociażby pikowania czy elegancka, stylowa i modna krata. Nie zapomnieliśmy o nowych, polskich markach modowych, prezentując chociażby kolekcję sukienek By Katie czy inspirowaną lasami kolekcję KOKOWorld. Przygotowując się do jesiennych chłodnych wieczorów i nocy warto też pomyśleć o nowej, przytulnej i ciepłej piżamce.

Ciemne strony biznesu modowego!

W modzie, niestety, nie zawsze jest kolorowo i stylowo. Tym razem proza życia dopadła jednego z najpopularniejszych polskich projektantów, Łukasza Jemioła, którego ściga… komornik! Właściwie to nie ściga, bo już go dopadł. Wpadł nawet z oficjalną „wizytą” do butiku projektanta i z kartonami pod pachą przystąpił do spisywania „dóbr” na licytację. Powód? Jak donosi Pudelek, Jemioł „zalega z płatnościami wykonawcom z Łodzi”, którym nie płacił w ogóle albo płacił częściowo. Zajęto mu już konta na pół miliona.
Mówiąc wprost, obciach nie z tej ziemi! Łukasz Jemioł jest nie tylko popularny na wybiegach i salonach towarzyskich (w jego kreacjach chodzi sporo celebrytek), ale i w mediach społecznościowych, pełnych jego słodkich i lanserskich selfie. Cóż, może gdyby częściej pokazywał się w swoim biurze, nie doszłoby do takiej sytuacji. A wystarczyło wyciągnąć wnioski z historii chociażby Arcadiusa czy Macieja Zienia, którym niemałe kłopoty sprawił właśnie brak głowy do interesów (a może po prostu kiepskie kolekcje?).

Kobieta mnie bije!

Pamiętacie słynny cytat z filmu „Seksmisja”. Tygodnik Newsweek udowadnia, że wbrew stereotypom, kobieta bardzo często jest nie ofiarą, ale… katem. Wedle statystyk Komendy Głównej Policji, w 2015 roku kobieta była sprawcą w ponad 5 tys. spraw dotyczących przemocy domowej – znęcała się nad mężczyzną, inną kobietą, dziećmi albo starszymi rodzicami. Nikt nie wie tak naprawdę, ile przypadków pozostaje w szarej strefie – nikt ich nie zgłasza ze wstydu czy z obawy przed zemstą. W przypadku kobiet, oprócz „tradycyjnego” bicia, bardzo często występuje przemoc psychiczna, a nawet… przemoc seksualna. „Podobnie jak mężczyźni dopuszczają się gwałtów – na innych kobietach i na mężczyznach” – pisze Newsweek.
Czasami kobieta zabija. W obronie koniecznej, ale z wyrachowania – dla spadku, z chęci ułożenia sobie życia z nowym partnerem, z wielkiej zawiedzionej miłości.

Facebook dyskryminuje kobiety?

System Facebooka umożliwia dyskryminację kobiet pracodawcom zamieszczającym w serwisie oferty zatrudnienia. Wielu z nich kieruje swoje ogłoszenia wyłącznie do mężczyzn – uważa amerykańska organizacja pozarządowa ACLU. Jak informuje CNBC, w związku z podejrzeniem nieprawidłowości ACLU (ang. American Civil Liberties Union), wspólnie z przedstawicielami związków zawodowych i prawnikami zajmującymi się prawem pracy, złożyła zawiadomienie do federalnej agencji mającej zapobiegać dyskryminacji w miejscach pracy. Reklamy będące przedmiotem zażalenia dotyczyły ofert pracy w branżach takich jak handel, instalacje systemów bezpieczeństwa dla domów, naprawy samochodowe, wymiana okien oraz dekarstwo i usługi przewozowe.

Górniak zarobi na… intymności

Edyta Górniak zarobi ponad milion złotych śpiewając „piosenki w intymnych aranżacjach”. Jak szacuje Fakt, na przygotowywanej trasie koncertowej wokalistka zarobi co najmniej 1,5 miliona złotych. Nie bardzo wiemy, co to takie „intymne aranżacje”, ale fajnie, jak za masło maślane ktoś zgarnia taką kasę. Też musimy spróbować!

Krystyna Pawłowicz – królowa brudnego Twittera

Polityką się brzydzimy – przynajmniej my tutaj, w redakcji – ale nie sposób nie zauważyć roli kobiet w polityce. A już takiej posłanki PiS, Krystyny Pawłowicz to w ogóle nie sposób nie zauważyć. Nie chodzi nam, oczywiście, o sam wygląda, ale jej niespożytą energię pożytkowaną na zachwaszczanie rodzimej sceny politycznej, języka ojczystego i mediów społecznościowych. Szczególnie aktywna jest Pawłowicz na Twitterze. Oto kilka prawdziwych rodzynków spośród jej wyjątkowo smakowitych wpisów.
Kiedy liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer ogłosiła na Twitterze „Ten rząd obalą kobiety!”, błyskawicznie dostała ostrą odpowiedź Pawłowicz: „Ojej,no już sto razy wam pisałam,że nie nadajecie się do polityki”. „Poza tym nie jesteście »kobietami« tylko lewaczkami, tj facetami w sukienkach nienawidzącymi kobiet.”. Trochę się pogubiłem pani Pawłowicz… zgodnie z Pani wypowiedzią, to albo nie jest pani kobietą, albo nie nadaje się do polityki? A może nie jest pani kobietą, tylko „prawiczką” (jaki jest wyraz przeciwstawny do „lewaczka”)?
Kiepskim pomysłem okazał się frontalny atak posłanki PiS na Ministerstwo Obrony Narodowej i – personalnie – pułkownika Adama Nazgula. Pawłowicz wystrzeliła: „Panie Ministrze ON Mariuszu Błaszczaku, czy Pan wie, że krążą plotki, iż Mazguła i jego koledzy z wojska mają po przegraniu wyborów przez PO, na hasło opozycji o „sfałszowaniu wyborów przez PiS”, wyprowadzić wojsko z koszar…?”.
Okazało się, że nie tylko ona potrafi przywalić z grubej rury. Płk Adam Mazguła odpowiedział PiS-łance w żołnierskich słowach. Kilka, co smakowitszych kąsków: „Pani już żaden lekarz ani mocniejsze leki nie pomogą. Zalecam zimne okłady na język i palce, których używa Pani przy klepaniu w klawiaturę. Myślę, że powinna Pani szukać izolacji z innymi człekokształtnymi za ukochanymi przez waszą władzę barierkami i żywopłotami złożonymi z tysięcy policjantów”, „Poziom Pani inteligencji jest odwrotnie proporcjonalny do Pani apetytu”, „Pani Krystyno, wszyscy wiedzą, że to Pani ma w partii rasy panów szczególną rolę „puszczania bąków” w eter (…)”.  I co? Trafiła kosa na kamień?
Ale żeby nie było, że same bluzgi i pomyje. PiS-łanka Krystyna Pawłowicz zajmuje się też kulturą, ba – znam się na tej kulturze, jak nikt! Kiedy podczas Konkursu Chopinowskiego publiczność zgodnie wybuczała Ministra Kultury Piotra Glińskiego, odczytującego list od Jarosława Kaczyńskiego, własną piersią zasłoniła go sama Pawłowicz. Oto, co napisała:

Ja zaś osobiście podpisuję się pod komentarzem do tego wpisu jednego z internautów: „Chopin, gdyby się o tym dowiedział, w grobie by się przewrócił (…)”.

oprac.: ak

Scroll to Top
Scroll to Top